-Mam czasem wrażenie ,że starasz się stworzyć wokół siebie taki wysoki mur- przestał na chwilę mówić, by wziąć głęboki oddech i spojrzeć w moje oczy.-Ja chce go zburzyć, rozumiesz? Staram się zrobić wszystko- zaakcentował ostatnie słowo, wbijając swój wzrok w liście, leżące na zimnej ziemi.
-Tylko musisz mi na to pozwolić-dodał, szybko całując mnie w usta. -Tak bardzo cię kocham.
Zamrugałam kilka razy oczami, powodując, że jedna, samotna łza spłynęła po moim policzku. Jestem cholernie wdzięczna Bogu za to ,ze postawił na mojej drodze Justina, który w gruncie rzeczy uratował moje życie, który sprawia, że na prawdę mam ochotę żyć, jakkolwiek banalnie to brzmi.
Poważnie. Kto wie, co robiłabym teraz, gdybym go nie spotkała? Mogłabym już nie żyć. Mogłabym być gwałcona przez ojca, mógłby mnie zakatować, wciąż nie miałabym życia prywatnego.
Przełknęłam ślinę i odważyłam się spojrzeć na Justina. Mój wzrok był przepełniony miłością, wdzięcznością i szczęściem. -Przepraszam, przepraszam ,że zachowuję się źle, ale nie umiem inaczej, Justin-szepnęłam, ściągając nogi z Justina i stając na ziemi. Zagryzłam wnętrze policzka i odwróciłam się tyłem do Justina, patrząc na gwiazdy. To szalone jak szybko zrobiło się ciemno.
Poczułam dłonie, splatające się na moim brzuchu i przyciągające mnie do siebie. Wiedziałam ,że to Justin, więc nie fatygowałam się ze zidentyfikowaniem tej osoby. Usadowiłam się między jego nogami, wtulając głowę w jego klatkę piersiową. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
Justin's POV
Pocałowałem włosy Noemi i wsłuchiwałem się w jej nierówny oddech. Zasnęła w moich ramionach.
Cicho mruczała i pochrapywała. Robiła to w absolutnie uroczy sposób, więc aż rozpływałam się słysząc ją. Jej twarz wyglądała idealnie, oświetlana księżycowym światłem.
-Jest zimno-usłyszałem cichy, damski głos, dochodzący z naszej lewej strony. Odwróciłem głowę w stronę dziewczyny, która stała z kocem zaciśniętym w jej małej piąstce. Jej wątłe ciało trzęsło się z zimna, ale to może dla tego ,że miała na sobie jedynie zwiewną sukienkę. Przykryła kocem Noemi i sama pozwoliła sobie na spoczęcie obok nas. Spojrzała na dziewczynę, która bezbronnie spała, oparta o moje ciało. -Jest piękna-stwierdziła, ocierając swoje ramiona. -Pamiętasz jak było nam dobrze razem?
Na moje usta wkradł się delikatny uśmiech, przypominając sobie nasz wspólnie spędzony czas.
Była moją pierwszą dziewczyną, ale byliśmy młodzi. chcieliśmy poznać nowych ludzi i nowe sytuacje. Ale co prawda, kochaliśmy się i to bardzo. Po prostu byliśmy młodzi, nie chcieliśmy się wiązać na dłuższą metę. Podobno młodzieńcze związki szybko się rozpadają.
Mieliśmy po 14 lat, nie znaliśmy świata. Jednak po 2 latach nadal nie dochodziło do mnie, jak bardzo ją kochałem i jak bardzo brakuje mi jej uścisków, czy pocałunków. W końcu znalazłem dziewczynę. Byłem z nią kilka miesięcy. Zakochałem się w niej, ale nie wiedziałem ,że udaje kogoś innego. Wykorzystywała mnie. Potem zdradziła i przestałem wierzyć dziewczynom. Każda była taka sama. Kazda była jak Kelly. Żadna nie wyglądała na uczciwą. Żadna nie miała pięknej duszy Cait.
Były po prostu dziewczynami do zabawy. Nigdy nie wiązałem się z nimi na dłuższą metę. Nie czułem takiej potrzeby. Po kilku latach poznałem Noemi. Była taka piękna.. Teraz, gdy poznałem jej duszę, widzę ,że jest idealna. Taka , o której śniłem całe życie i taka, na którą czekałem. Ma tylko jedną niedoskonałość. Ma zbyt niską samoocenę i moją misją jest pokazać jej jak bardzo piękna jest. Muszę jej to uświadomić. Teraz jestem gotowy na dojrzały związek i mam zamiar mieć go z tym aniołem.. Moim osobistym Aniołem, który pokazał mi moje prawdziwe oblicze, który przypomniał mi kim tak na prawdę jestem.
Nie odpowiedziałem nic, tylko zawiesiłem oczy na różowych ustach Noemi, która nadal spała w najlepsze i nie była świadoma niczego, o czym teraz rozmawiamy, jeśli mogę tak to nazwać.
-Tęskne za tym czasem- odpowiedziała dziewczyna, przeczesując ręką swoje długie, brązowe włosy.
-Cait-zacząłem, odrywając wzrok od mojej księżniczki i przenosząc go na przyjaciółkę. -było nam na prawdę bardzo dobrze, ale jeśli masz zamiar namieszać w moim zw..-mówiłem, ale przerwała mi, kręcąc głową. -Nie mam zamiaru tego zrobić. Widzę, że jesteś szczęśliwy, Justin. Wiesz ,że bardzo się zmieniłeś, ale na szczęście jesteś tu znowu. W takim Justinie zakochałam się kilka lat temu.
Przewróciłem teatralnie oczami, ale jestem pewien, że nie zauważyła tego, przez otaczającą nas ciemność. -Dobrze-westchnąłem delikatnie, czując, że ciało Noemi drży, a ona sama otworzyła oczy. Rozejrzała się dookoła, podnosząc się do góry i przytulając mnie do siebie. -Przepraszam- szepnęła, pocierając swoje ramiona. Prawdopodobnie nie zauważyła obecności Caitlin.
-Nic się nie dzieje, wyglądałaś pięknie- stwierdziłem zgodnie z prawdą. Mogę tylko wyobrazić jak bardzo czerwona właśnie się stała. Przycisnąłem ją bliżej siebie, starając się oddać jej trochę swojego ciepła. -Jesteś jak kaloryfer-zaśmiała się, całując mój policzek.
Kąciki moich ust uniosły się w górę, a ręce powędrowały na jej zimne plecy, pocierając o nie, by wytworzyć chociaż trochę ciepła.
Cait chrząknęła nieśmiało, przypominając mi o swojej obecności, po czym wstała.
-To ja zostawię was samych- powiedziała, idąc w stronę rodziny i przyjaciół, siedzących przy ognisku.
Między nami zapadła cisza, którą przerwałem.
-Pójdziemy do nich?-zapytałem, wskazując ręką na ludzi- tam z pewnością jest cieplej. Tam przy ogniu.
Dziewczyna pokiwała głową na "tak" i zsuwając siebie koc, wstała. Podniosła materiał z ziemi i podała mi rękę, którą złapałem, ale chwile po tym przerzuciłem ją sobie przez ramie i zacząłem biec w stronę ognia. Dziewczyna śmiała się jak dziecko i swoimi drobnymi piąstkami uderzała w moje plecy. Kiedy byliśmy na miejscu, położyłem ją na ziemi i zakończyłem tą scenkę rodem z romansidła, delikatnym pocałunkiem, który odwzajemniła.
Usiadłem na ławce, obok Chrisa, który właśnie śpiewał jakąś piosenkę, którą zna z obozu skautów, na który jeździliśmy, gdy byliśmy trochę młodsi i pociągnąłem Noe za rękę, by usiadła na moich kolanach, ponieważ nie było już miejsca, ale nie przeszkadzało mi to i jej chyba też, bo uśmiechnęła się słodko, ponownie zatapiając swoje usta w moich. Nieśmiało wtuliła policzek w moją pierś i zamknęła oczy. Chłopacy zaczęli mówić jakieś głupie kawały, więc wszyscy śmiali, łącznie z moją dziewczyną.
-Noemi, czy słyszałaś jak Justin śpiewa? -zapytała mama moją Noemi, uśmiechając się od ucha do ucha.
Pokiwała głową, zaprzeczając i zwróciła wzrok w moim kierunku. Uśmiechnąłem się niewinnie i splotłem nasze dłonie, gdy dziewczyna zaczęła wydawać się być trochę zawiedziona.
Nigdy nie pytała, więc nigdy nic nie mówiłem. Przecież po to chodzę do teatru, o to też nigdy nie pytała. Tam mogę śpiewać i nikt nie wyśmieje mnie, ani nie podważy mojego wizerunku Bad- boya.. chociaż gdy teraz się zastanawiam, myślę ,że udawałem. Nigdy nie podobało mi się nadmierne picie, czy pieprzenie przypadkowych dziewczyn. Chciałem udawać przed moimi znajomymi. Nie chciałem, by odrzucili mnie, bo znacznie różnie się od nich. Jestem raczej miękki. Widząc Noe, śpiewającą w tedy na scenie, poczułem ,że razem mamy coś wspólnego. Zapragnąłem ją poznać.
-Zaśpiewaj coś dla mnie- poprosiła pewnie siebie, obracając się w moim kierunku i podając mi gitarę, która leżała obok mojego taty. Zawsze na tego typu wypady rodzinne zabieramy gitarę, zawsze śpiewamy i jest przy tym mnóstwo śmiechu i radości. I tym razem mama nie zapomniała jej zabrać.
Wziąłem z jej rąk instrument i położyłem go na swoich kolanach. Przejechałem palcem po jego strunach i uśmiechnąłem się delikatnie. Kocham to robić.
Oblizałem usta i zagrałem kilka przypadkowych dźwięków. Na ustach Noemi wykształtował się ogromny rogalik, wyczekując aż zagram coś. Zacząłem grać dobrze znaną mi piosenkę mojego własnego autorstwa. Napisałem ją naprawdę dawno. Była dedykowana Caitlin, ale teraz myślę
, że ma również coś wspólnego z Noemi.
Let me tell you a story
About a girl and a boy
He fell in love with his best friend
When she’s around, he feels nothing but joy
But she was already broken, and it made her blind
But she could never believe that love would ever treat her right
Moja dziewczyna zacisnęła dłoń na moich spodniach dresowych i wstrzymała oddech, wpatrując się w moje oczy, które teraz spoczywały na jej twarzy. Uśmiechała się wciąż i wciąż.
Gdy doszedłem do refrenu, włożyłem w śpiewanie całego siebie i w całości oddałem się muzyce. Zamknąłem oczy i pozwoliłem, by słowa wychodziły z moich ust naturalnie, prosto z mojej duszy.
Who's gonna make you fall in love
I know you got your wall wrapped all the way around your heart
Don't have to be scared at all, oh my love
But you can't fly unless you let ya,
You can't fly unless you let yourself fall
I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
But if you spread your wings
You can fly away with me
But you can't fly unless you let ya,
You can't fly unless you let yourself,
Noemi położyła głowę na moim ramieniu, ale nie przeszkadzało mi to. Wtuliła swój policzek w moją szyję. Poczułem coś mokrego na skórze, co okazało się potem łzą.
Kiedy skończyłem, przysunąłem się do niej i pocałowałem w czoło, mówiąc
"Jestem tutaj, by widzieć twoje szczęście". Powiedziałem to dość cicho, więc nikt nie był w stanie tego usłyszeć. Kiedy podniosłem wzrok, wszyscy prócz Caitlin byli uśmiechnięci, bijąc brawo.
Ona siedziała ze spuszczoną głową, a na jej policzku można było dostrzec małą kropelkę, która mieniła się w świetle ogniska.
*
Jest i kolejny :) Pisałam przy--> <<klik>>
Cóż... Follownijcie na TT-
Noemi i Justina. Na pewno będą szczęśliwi.
Do kolejnego. @GrandMcBer
czwartek, 15 sierpnia 2013
piątek, 9 sierpnia 2013
Rozdział siedemnasty
Odchyliłam głowę delikatnie w bok, dając mu pełen dostęp do mojej szyi.
-mm-wydałam z siebie, gdy całował i ssał poszczególne miejsca mojej skóry.
-Przestań, Justin-poprosiłam, starając się przywrócić mój umysł do normalnego stanu, ponieważ w tym momencie odpływałam. -Przestań-powtórzyłam, ale bardziej twardo i zdecydowanie.
Starałam odepchnąć go od swojego pół nagiego ciała, ale był zbyt silny w obejmowaniu mnie.
Potrząsam głową, zdając sobie sprawę do czego to wszystko prowadzi i odepchnęłam Justina, ale nieco mocniej. W końcu odpuścił i muskając ostatni raz mój policzek, wyszedł z łazienki.
Otarłam usta i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wyglądam jak dziwka. Jestem potargana i czerwona niczym burak. W prawą dłoń złapałam szczotkę, która leżała na szafce i przeczesałam włosy, po czym związałam je w niechlujnego koka na czubku głowy i wcześniej się rozbierając, weszłam pod prysznic, by ostatni raz się odświeżyć. Szybko umyłam ciało żelem pod prysznic o zapachu arbuza i spłukałam. Kiedy wyszłam, owinęłam się i osuszyłam ciało fioletowym, puszystym ręcznikiem, który aż prosił się o to, by zostawić na ciele już na zawsze. Upewniając się ,że drzwi są zamknięte i odizolowane od Justina. Niechętnie rzuciłam ręcznik na ziemie, przez co poczułam zimno i ubrałam ciuchy, które przygotowałam sobie jakiś czas temu. Zrezygnowałam z makijażu i wyszłam z łazienki, zastając Justina, siedzącego na moim łóżku. Podeszłam do niego nieśmiało, czując się skrępowana przez to co miało miejsce chwilę temu. Usiadłam obok niego i wciągając powietrze, położyłam dłoń na jego ręce.
-Zachowujemy się jak dzieciaczki- stwierdził, zwracając swoją głowę w moją stronę i śmiejąc się uroczo. Pokiwałam głową na "tak", sygnalizując mu tym samym ,że ma racje.Wstałam z miejsca, sądząc ,że trzeba się zbierać, ponieważ została nam godzina, a trzeba jeszcze dojechać na miejsce, prawda? Rozejrzałam się po pokoju ostatni raz, upewniając się ,że niczego nie zapomniałam i ciągnąc Justina za koszulkę (musicie wiedzieć, że ręce miał zajęte), zeszliśmy na dół. Wzięłam reklamówkę z kuchni, by nie sprawiać chłopakowi większego ciężaru, w końcu ma już trochę na rekach i razem wyszliśmy z domu, zakluczając po tym drzwi. Pattie pojechała już na miejsce, ponieważ musieli przygotować kilka rzeczy, w rezultacie czego.. zostaliśmy teraz sami i samodzielnie musieliśmy przyjechać na miejsce. Byłam spokojna, bo Justin doskonale zna drogę, mówił mi ,że jeździł tam bardzo często, gdy był mały.Włożyliśmy wszystkie rzeczy do bagażnika i wsiedliśmy do środka. Powierciłam się chwilę w miejscu, by usadowić się wygodnie, jednak jazda przez pół godziny w niewygodnej pozycji, nie zapowiada się dobrze. Zapięłam pas i przypomniałam Justinowi o nim, bo lubi go nie zapinać, a ja wolę nie ryzykować, jeśli mam być szczera.
Chłopak włożył kluczyk do stacyjki i go przekręcił, powodując ,że silnik zamruczał w tej swój charakterystyczny sposób i ruszyliśmy. Wyciągnęłam rękę ku radiu i skakałam po stacjach muzycznych, aż znalazłam odpowiednią dla nas. Całe szczęście, że ja i Justin gustujemy w takim samym rodzaju muzyki, oraz podobnych artystach.
Usłyszałam pierwsze słowa piosenki Miley Cyrus "We can't stop" i uśmiech wkradł się na moje usta.
Okej, jestem prawie pewna, że Justin wolałby Ushera, czy Beyonce, ale teraz musi to przeboleć.
Zaczęłam śpiewać, robiąc z siebie idiotkę przed moim chłopakiem, ale nie przejmowałam się tym.
"To my homegirls here with the big butts
Shaking it like we at a strip club
Remember only God can judge us
Forget the haters cause somebody loves ya"
Może to nie piosenka w "moim stylu".. tak, raczej nie jestem typem, który imprezuje do upadłego, pije, ćpa, pali, ale piosenka jest na serio dobra i zdecydowanie wpada w ucho.
Kiedy wjechaliśmy w las i dookoła nas zaczęły pojawiać się drzewa, odpięłam pas i wskoczyłam na tylne siedzenie. Z racji tego ,że szyberdach był otworzony, wstałam. Moje ciało do bioder było poza autem. Rozwiązałam włosy, pozwalając im swobodnie powiewać na wietrze.
Wyciągnęłam ręce w górę i z mojego gardła wydobył się lekki krzyk, powodując u Justina śmiech.
Śmiejąc się, opadłam na tylne siedzenia. Zostałam tam aż do dotarcia na biwak.
Wyskoczyłam z auta Justina i pobiegłam w stronę Darcy, która rozmawiała z Davem. Strasznie dawno jej nie widziałam, więc ucieszyłam się, gdy zobaczyłam jej uśmiechniętą twarz.
Przeczesała dłonią włosy i zaczęła coś mówić. Jeśli mam być szczera, to nie specjalnie ją zrozumiałam, ale była urocza.
-Hej, zwolnij-poprosiłam ją, uderzając pięścią w jej ramię.
-Więc..-zacisnęła usta w cienką linijkę, ale chwilę potem uśmiechnęła się promiennie, ukazując wszystkie swoje białe zęby. - Dave zaprosił mnie na randkę, chce mnie poznać-pisnęła cicho, podskakując w miejscu.
Przytuliłam ją, bo wiem ,że Dave się jej podoba. Nie wiem czy ma zamiar się w to angażować, ale wiem ,że cieszy się z tego. Wspominałam już kiedyś ,że jest ciekawą osobistością?
Po chwili dołączył do nas Justin i obejmując mnie od tyłu, posłał ciepły uśmiech mojej przyjaciółce, który został przez nią odwzajemniony i wykonał jakiś gest przywitalny ze swoim przyjacielem.Oni zdecydowanie do siebie by pasowali. Są cholernie podobni.
Odepchnęłam od siebie myśl o moim chłopaku i przyjaciółce będących razem i odwróciłam się do Justina. -Pomogę ci przynieść rzeczy-zaproponowałam, ale Justin tylko pocałował mnie w policzek i zawołał jakiś chłopców, którzy szybko do nas dołączyli, witając mnie miłymi słowami.
Byli to trzej chłopcy, których dotąd nie znałam. Jeden z nich był od reszty zdecydowanie młodszy. Miał delikatnie falowane włosy, a na jego zębach był kolorowy aparat. Pozostali dwaj byli mniej-więcej w wieku Justina. Jeden z nich miał włosy ścięte na krótko i mocno zarysowane kości policzkowe, a drugi nieco dłuższe włosy, opadające na czoło i okrągłą buzie.
Skinęłam delikatnie głową i szepnęłam "Cześć wam".
-To Ryan- pokazał na chłopaka z krótkimi włosami.- Ten tutaj- wskazał na najmłodszego- To Chris. Natomiast ten- położył rękę na ramieniu ostatniego- to Chaz.
-A to Noemi, mówiłem wam o niej- zakończył i objął mnie ramieniem.
Przełknęłam głośno ślinę uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cait, chodź do nas- Krzyknął Chris do drobnej brunetki, rozmawiającej z mamą Justina. Skrzywiłam się delikatnie na jej widok. Ostatni raz widziałam ją w wesołym miasteczku. Tak, to ta sama Caitlin , z którą rozmawiał Justin, gdy się pokłóciliśmy.
Dziewczyna zwróciła ku nam głowę i pomachała na przywitanie. Justin odmachał jej, oblizując usta.
Ona mu się podoba, wiem to. Przytuliłam się bardziej do boku mojego chłopaka i przyglądałam się postaci, zbliżającej się do nas tanecznym krokiem i z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Kiedy podeszła do nas, przytuliła Justina. Kiedy starała się przytulić i mnie, odsunęłam się delikatnie i przykleiłam usta do warg Justina. To prawdopodobnie nie była rzecz, której spodziewał się teraz, ale to nie zmieniło faktu, że owinął kręcę wokół moich bioder i pogłębił pocałunek, który po chwili przerwałam.
-Przepraszam, poniosło mnie- wysapał w moje ucho i złożył ostatni pocałunek na moich wargach.
Pokiwałam głową, by pokazać mu ,że nic się nie stało i spuściłam głowę, unikając spojrzeń ludzi, którzy właśnie z nami stali. Rumieńce dosłownie wypalały dziury w moich policzkach. Zrobiłam to tylko po to, by pokazać tej dziewczynie ,że Justin jest tylko mój.
-Przyniesiemy rzeczy z auta- zaczął Justin, ciągnąc za rękaw Chaza. Cała reszta poszła usiąść przy drewnianym stoliku, na drewnianych, w cholerę nie wygodnych krzesłach.
Brązowo-włosa dziewczyna przyglądała się mi, uśmiechając się wciąż. Zmarszczyłam brwi i wbiłam wzrok w dziurę w stoliku.
Zagryzłam wnętrze policzka i czekałam aż Justin wróci. Nie chciałam do tego czasu odezwać się choćby słowem.
-Wiec..-zaczął chłopak w aparacie na zęby-Noemi?
Pokiwałam głową na tak i odważyłam się spojrzeć na jego roześmianą twarz.
-Wiesz, ze Justin dzięki tobie nie zachowuje się jak pieprzony chuj?
-Wiem, kilka osób napomknęło o tym-odpowiedziałam, wystukując przypadkowa melodię moimi paznokciami pomalowanymi dzisiejszego ranka na kolor jasno-różowy.
-Miedzy nami nastąpiła krepująca cisza, którą przerwała dopiero Jazmyn, skacząc na moje nogi i krzycząc, ze dawno mnie nie widziała. Ma dopiero kilka lat, wiec pomińmy fakt, iż bawiła się ze mną zaledwie wczoraj.
-Myślę, ze cie polubiła-usłyszałam głos Pattie za mną, wiec odwróciłam głowę w jej kierunku.
-Masz do niej dobre podejście.
Zaśmiałam się, kierując wzrok na dziewczynkę, która właśnie wspinała sie na moje kolana. Uśmiechnęłam się do mamy Justina, która dosiadła się do nas i zajęła się rozmową z Caitlin. Dziewczynka wyciągnęła rączkę do brunetki, pokazując jej jakąś bransoletkę i śmiejąc się przy tym. Czy to źle, ze poczułam się zazdrosna?
Caitlin powiedziała coś do małej, a ona zeskoczyła z moich kolan i poszła do niej. Poczułam się źle.
Wkrótce wrócił Justin z Chazem i kilkoma butelkami Coca Coli, które ułożyli na stole w równym rządku. Położyli jeszcze stosik plastikowych kubeczków i przysiadli się do nas.
Justin objął mnie ramieniem i przysunął bliżej siebie, w rezultacie czego nasze boki stykały się ze sobą tak bardzo, że nawet powietrze nie przechodziło między naszymi ciałami. Poczułam motylki w brzuchu, więc delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzałam na swój miętowy zegarek a moim oczom ukazała się godzina 18.30. Robiło się chłodnio, więc poszłam do auta po moją kurtkę. Tak, jest lato, ale w Kanadzie pogoda lubi płatać figle. Zarzuciłam czarną kurtkę ze skóry na swoje ramiona i wróciłam do stolika, gdzie wszyscy śmiali się i rozmawiali, jak gdyby nie widzieli się wieczność, albo dłużej .Kiedy wróciłam, Cait siedziała obok Justina, na moim miejscu. Nie chciałam przeszkadzać, więc po prostu się oddaliłam z biwaku, siadając na pniu jakiegoś drzewa. Wyciągnęłam moje stopu, odziane w buty typu emu do przodu i oparłam się na dłoniach. Moje oczy zaszły łzami. Sama nie wiem dlaczego reaguje w ten sposób, ale bardzo, bardzo zależy mi na Justinie. Nie chcę, by mnie zostawił, nie samą.. nie teraz.
Starłam jedną z łez, a kolejnej pozwoliłam swobodnie spłynąć po moim policzku i rozprysnąć się na pniu drzewa. Zagryzłam wnętrze policzka i zamknęłam oczy, by nie móc płakać. Zachowuję się jak dziecko, wiem. Nie panuje po prostu nad tym. Czasem czuję się taka zagubiona.
Czyjeś ręce spoczęły na moich biodrach, więc podskoczyłam delikatnie, otwierając oczy i patrząc na osobę, do której należały ręce. Zobaczyłam zmartwioną twarz Justina, więc odwróciłam wzrok i przesunęłam się w lewo, by Justin miał miejsce na to ,by usiąść obok mnie. To było dokładnie to co zrobił. Trzymając swoją dłoń na moim ramieniu, usiadł obok i wziął moje nogi, sprawiając ,że leżały teraz na jego udach.
-Co się dzieje, skarbie?-zapytał, unosząc moją brodę do góry.
-Nic-skłamałam i Justin wyraźnie to zauważył, bo pokręcił głową i położył rękę na moim udzie.
-Słuchaj, Noe. Czuję ,że chodzi o Cait..
-Nie Justin- westchnęłam mierzwiąc włosy. -Chodzi o to, że..sama nie wiem-stwierdziłam zgodnie z prawdą i ponownie spuściłam wzrok.
-Kocham cię, pamiętasz? -uśmiechnął się delikatnie, po czym oblizał wargi. Pokiwałam głową na tak, by pokazać mu ,że wiem to doskonale.
-Ja tylko..-zaczęłam.- nie chce by to się skończyło. Jest zbyt idealnie. Jak w bajce, rozumiesz? -nasze oczy się spotkały, a on uśmiechnął się szeroko.- I tak miało być-powiedział.
-Znasz powiedzenie "wszystko co dobre, szybko się kończy"?-pociągnęłam niezdarnie nosem, czując ,że moje oczy ponownie stają się mokre.
Nic nie odpowiedział.
-Nic nigdy nie trwa wiecznie. Teraz nazywam cię "moim", ale czy za kilka lat będzie tak samo? Czy nie będziesz skarbem innej?
-To będzie trwało wiecznie, rozumiesz?-zapewnił mnie, ujmując moje policzki w dłonie i całując delikatnie w usta. -Na razie trwajmy w tej chwili . Tu i teraz
Między nami nastała cisza, ale nie na długo, bo starałam się zebrać w sobie i powiedzieć kolejne słowa w kierunku chłopaka.
-Dzięki tobie czuję się taka ..wolna.
-Ja dzięki tobie w końcu czuję się sobą, Noemi. Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuje Bogu za twoją osobę. Może nie znamy się od zawsze, ale czuję jakby tak było.
*
No i kolejny :))
Słuchajcie, wiem ,ze dodaje dość późno, ale to kara, tak samo jak długość rozdziału. Nie wiem kto, ale jakaś osoba napisała chyba z 20 komentarzy pod rząd z anonima, więc łatwo było się domyśleć.
Nie chce spamowania. nie chce komentarzy od jednej osoby. Po prostu zależy mi na waszej opinii. Tyle
Rozdział może byłby dłuższy, ale chciałam dodać go koniecznie dziś, a po prostu gonił mnie czas. Za chwilę wychodzę na jogę i zumbę, a musze zrobić kilka rzeczy. Mam nadzieje ,że nie macie mi za złe :))
Follownijcie Noemi i Justina !
@NoemiBIMYB , @JustinBIMYB . Na pewno ucieszą się z każdego nowego obserwatora i z pewnością dadzą Wam FB :)) Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie :) Pamiętajcie ,że Was kocham i bardzo, bardzo, bardzo dziękuję.
+Nie poganiajcie mnie z rozdziałem i nie żądajcie. To nie jest miłe widzieć na asku "dawaj rozdział. ma być 3 razy dłuższy niż poprzedni". Jak już wspomniałam.. byłby wcześniej, ale możecie winić za to jednostkę, bo poważnie.. chce 40 komentarzy, ale od 40 osób, bo wiem ,ze jest Was tyle. Mogę liczyć na długie komentarze?
Jeśli zmieniasz nick na TT, pisz :) Kocham, @GrandMcBer
-mm-wydałam z siebie, gdy całował i ssał poszczególne miejsca mojej skóry.
-Przestań, Justin-poprosiłam, starając się przywrócić mój umysł do normalnego stanu, ponieważ w tym momencie odpływałam. -Przestań-powtórzyłam, ale bardziej twardo i zdecydowanie.
Starałam odepchnąć go od swojego pół nagiego ciała, ale był zbyt silny w obejmowaniu mnie.
Potrząsam głową, zdając sobie sprawę do czego to wszystko prowadzi i odepchnęłam Justina, ale nieco mocniej. W końcu odpuścił i muskając ostatni raz mój policzek, wyszedł z łazienki.
Otarłam usta i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wyglądam jak dziwka. Jestem potargana i czerwona niczym burak. W prawą dłoń złapałam szczotkę, która leżała na szafce i przeczesałam włosy, po czym związałam je w niechlujnego koka na czubku głowy i wcześniej się rozbierając, weszłam pod prysznic, by ostatni raz się odświeżyć. Szybko umyłam ciało żelem pod prysznic o zapachu arbuza i spłukałam. Kiedy wyszłam, owinęłam się i osuszyłam ciało fioletowym, puszystym ręcznikiem, który aż prosił się o to, by zostawić na ciele już na zawsze. Upewniając się ,że drzwi są zamknięte i odizolowane od Justina. Niechętnie rzuciłam ręcznik na ziemie, przez co poczułam zimno i ubrałam ciuchy, które przygotowałam sobie jakiś czas temu. Zrezygnowałam z makijażu i wyszłam z łazienki, zastając Justina, siedzącego na moim łóżku. Podeszłam do niego nieśmiało, czując się skrępowana przez to co miało miejsce chwilę temu. Usiadłam obok niego i wciągając powietrze, położyłam dłoń na jego ręce.
-Zachowujemy się jak dzieciaczki- stwierdził, zwracając swoją głowę w moją stronę i śmiejąc się uroczo. Pokiwałam głową na "tak", sygnalizując mu tym samym ,że ma racje.Wstałam z miejsca, sądząc ,że trzeba się zbierać, ponieważ została nam godzina, a trzeba jeszcze dojechać na miejsce, prawda? Rozejrzałam się po pokoju ostatni raz, upewniając się ,że niczego nie zapomniałam i ciągnąc Justina za koszulkę (musicie wiedzieć, że ręce miał zajęte), zeszliśmy na dół. Wzięłam reklamówkę z kuchni, by nie sprawiać chłopakowi większego ciężaru, w końcu ma już trochę na rekach i razem wyszliśmy z domu, zakluczając po tym drzwi. Pattie pojechała już na miejsce, ponieważ musieli przygotować kilka rzeczy, w rezultacie czego.. zostaliśmy teraz sami i samodzielnie musieliśmy przyjechać na miejsce. Byłam spokojna, bo Justin doskonale zna drogę, mówił mi ,że jeździł tam bardzo często, gdy był mały.Włożyliśmy wszystkie rzeczy do bagażnika i wsiedliśmy do środka. Powierciłam się chwilę w miejscu, by usadowić się wygodnie, jednak jazda przez pół godziny w niewygodnej pozycji, nie zapowiada się dobrze. Zapięłam pas i przypomniałam Justinowi o nim, bo lubi go nie zapinać, a ja wolę nie ryzykować, jeśli mam być szczera.
Chłopak włożył kluczyk do stacyjki i go przekręcił, powodując ,że silnik zamruczał w tej swój charakterystyczny sposób i ruszyliśmy. Wyciągnęłam rękę ku radiu i skakałam po stacjach muzycznych, aż znalazłam odpowiednią dla nas. Całe szczęście, że ja i Justin gustujemy w takim samym rodzaju muzyki, oraz podobnych artystach.
Usłyszałam pierwsze słowa piosenki Miley Cyrus "We can't stop" i uśmiech wkradł się na moje usta.
Okej, jestem prawie pewna, że Justin wolałby Ushera, czy Beyonce, ale teraz musi to przeboleć.
Zaczęłam śpiewać, robiąc z siebie idiotkę przed moim chłopakiem, ale nie przejmowałam się tym.
"To my homegirls here with the big butts
Shaking it like we at a strip club
Remember only God can judge us
Forget the haters cause somebody loves ya"
Może to nie piosenka w "moim stylu".. tak, raczej nie jestem typem, który imprezuje do upadłego, pije, ćpa, pali, ale piosenka jest na serio dobra i zdecydowanie wpada w ucho.
Kiedy wjechaliśmy w las i dookoła nas zaczęły pojawiać się drzewa, odpięłam pas i wskoczyłam na tylne siedzenie. Z racji tego ,że szyberdach był otworzony, wstałam. Moje ciało do bioder było poza autem. Rozwiązałam włosy, pozwalając im swobodnie powiewać na wietrze.
Wyciągnęłam ręce w górę i z mojego gardła wydobył się lekki krzyk, powodując u Justina śmiech.
Śmiejąc się, opadłam na tylne siedzenia. Zostałam tam aż do dotarcia na biwak.
Wyskoczyłam z auta Justina i pobiegłam w stronę Darcy, która rozmawiała z Davem. Strasznie dawno jej nie widziałam, więc ucieszyłam się, gdy zobaczyłam jej uśmiechniętą twarz.
Przeczesała dłonią włosy i zaczęła coś mówić. Jeśli mam być szczera, to nie specjalnie ją zrozumiałam, ale była urocza.
-Hej, zwolnij-poprosiłam ją, uderzając pięścią w jej ramię.
-Więc..-zacisnęła usta w cienką linijkę, ale chwilę potem uśmiechnęła się promiennie, ukazując wszystkie swoje białe zęby. - Dave zaprosił mnie na randkę, chce mnie poznać-pisnęła cicho, podskakując w miejscu.
Przytuliłam ją, bo wiem ,że Dave się jej podoba. Nie wiem czy ma zamiar się w to angażować, ale wiem ,że cieszy się z tego. Wspominałam już kiedyś ,że jest ciekawą osobistością?
Po chwili dołączył do nas Justin i obejmując mnie od tyłu, posłał ciepły uśmiech mojej przyjaciółce, który został przez nią odwzajemniony i wykonał jakiś gest przywitalny ze swoim przyjacielem.Oni zdecydowanie do siebie by pasowali. Są cholernie podobni.
Odepchnęłam od siebie myśl o moim chłopaku i przyjaciółce będących razem i odwróciłam się do Justina. -Pomogę ci przynieść rzeczy-zaproponowałam, ale Justin tylko pocałował mnie w policzek i zawołał jakiś chłopców, którzy szybko do nas dołączyli, witając mnie miłymi słowami.
Byli to trzej chłopcy, których dotąd nie znałam. Jeden z nich był od reszty zdecydowanie młodszy. Miał delikatnie falowane włosy, a na jego zębach był kolorowy aparat. Pozostali dwaj byli mniej-więcej w wieku Justina. Jeden z nich miał włosy ścięte na krótko i mocno zarysowane kości policzkowe, a drugi nieco dłuższe włosy, opadające na czoło i okrągłą buzie.
Skinęłam delikatnie głową i szepnęłam "Cześć wam".
-To Ryan- pokazał na chłopaka z krótkimi włosami.- Ten tutaj- wskazał na najmłodszego- To Chris. Natomiast ten- położył rękę na ramieniu ostatniego- to Chaz.
-A to Noemi, mówiłem wam o niej- zakończył i objął mnie ramieniem.
Przełknęłam głośno ślinę uśmiechnęłam się delikatnie.
-Cait, chodź do nas- Krzyknął Chris do drobnej brunetki, rozmawiającej z mamą Justina. Skrzywiłam się delikatnie na jej widok. Ostatni raz widziałam ją w wesołym miasteczku. Tak, to ta sama Caitlin , z którą rozmawiał Justin, gdy się pokłóciliśmy.
Dziewczyna zwróciła ku nam głowę i pomachała na przywitanie. Justin odmachał jej, oblizując usta.
Ona mu się podoba, wiem to. Przytuliłam się bardziej do boku mojego chłopaka i przyglądałam się postaci, zbliżającej się do nas tanecznym krokiem i z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Kiedy podeszła do nas, przytuliła Justina. Kiedy starała się przytulić i mnie, odsunęłam się delikatnie i przykleiłam usta do warg Justina. To prawdopodobnie nie była rzecz, której spodziewał się teraz, ale to nie zmieniło faktu, że owinął kręcę wokół moich bioder i pogłębił pocałunek, który po chwili przerwałam.
-Przepraszam, poniosło mnie- wysapał w moje ucho i złożył ostatni pocałunek na moich wargach.
Pokiwałam głową, by pokazać mu ,że nic się nie stało i spuściłam głowę, unikając spojrzeń ludzi, którzy właśnie z nami stali. Rumieńce dosłownie wypalały dziury w moich policzkach. Zrobiłam to tylko po to, by pokazać tej dziewczynie ,że Justin jest tylko mój.
-Przyniesiemy rzeczy z auta- zaczął Justin, ciągnąc za rękaw Chaza. Cała reszta poszła usiąść przy drewnianym stoliku, na drewnianych, w cholerę nie wygodnych krzesłach.
Brązowo-włosa dziewczyna przyglądała się mi, uśmiechając się wciąż. Zmarszczyłam brwi i wbiłam wzrok w dziurę w stoliku.
Zagryzłam wnętrze policzka i czekałam aż Justin wróci. Nie chciałam do tego czasu odezwać się choćby słowem.
-Wiec..-zaczął chłopak w aparacie na zęby-Noemi?
Pokiwałam głową na tak i odważyłam się spojrzeć na jego roześmianą twarz.
-Wiesz, ze Justin dzięki tobie nie zachowuje się jak pieprzony chuj?
-Wiem, kilka osób napomknęło o tym-odpowiedziałam, wystukując przypadkowa melodię moimi paznokciami pomalowanymi dzisiejszego ranka na kolor jasno-różowy.
-Miedzy nami nastąpiła krepująca cisza, którą przerwała dopiero Jazmyn, skacząc na moje nogi i krzycząc, ze dawno mnie nie widziała. Ma dopiero kilka lat, wiec pomińmy fakt, iż bawiła się ze mną zaledwie wczoraj.
-Myślę, ze cie polubiła-usłyszałam głos Pattie za mną, wiec odwróciłam głowę w jej kierunku.
-Masz do niej dobre podejście.
Zaśmiałam się, kierując wzrok na dziewczynkę, która właśnie wspinała sie na moje kolana. Uśmiechnęłam się do mamy Justina, która dosiadła się do nas i zajęła się rozmową z Caitlin. Dziewczynka wyciągnęła rączkę do brunetki, pokazując jej jakąś bransoletkę i śmiejąc się przy tym. Czy to źle, ze poczułam się zazdrosna?
Caitlin powiedziała coś do małej, a ona zeskoczyła z moich kolan i poszła do niej. Poczułam się źle.
Wkrótce wrócił Justin z Chazem i kilkoma butelkami Coca Coli, które ułożyli na stole w równym rządku. Położyli jeszcze stosik plastikowych kubeczków i przysiadli się do nas.
Justin objął mnie ramieniem i przysunął bliżej siebie, w rezultacie czego nasze boki stykały się ze sobą tak bardzo, że nawet powietrze nie przechodziło między naszymi ciałami. Poczułam motylki w brzuchu, więc delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzałam na swój miętowy zegarek a moim oczom ukazała się godzina 18.30. Robiło się chłodnio, więc poszłam do auta po moją kurtkę. Tak, jest lato, ale w Kanadzie pogoda lubi płatać figle. Zarzuciłam czarną kurtkę ze skóry na swoje ramiona i wróciłam do stolika, gdzie wszyscy śmiali się i rozmawiali, jak gdyby nie widzieli się wieczność, albo dłużej .Kiedy wróciłam, Cait siedziała obok Justina, na moim miejscu. Nie chciałam przeszkadzać, więc po prostu się oddaliłam z biwaku, siadając na pniu jakiegoś drzewa. Wyciągnęłam moje stopu, odziane w buty typu emu do przodu i oparłam się na dłoniach. Moje oczy zaszły łzami. Sama nie wiem dlaczego reaguje w ten sposób, ale bardzo, bardzo zależy mi na Justinie. Nie chcę, by mnie zostawił, nie samą.. nie teraz.
Starłam jedną z łez, a kolejnej pozwoliłam swobodnie spłynąć po moim policzku i rozprysnąć się na pniu drzewa. Zagryzłam wnętrze policzka i zamknęłam oczy, by nie móc płakać. Zachowuję się jak dziecko, wiem. Nie panuje po prostu nad tym. Czasem czuję się taka zagubiona.
Czyjeś ręce spoczęły na moich biodrach, więc podskoczyłam delikatnie, otwierając oczy i patrząc na osobę, do której należały ręce. Zobaczyłam zmartwioną twarz Justina, więc odwróciłam wzrok i przesunęłam się w lewo, by Justin miał miejsce na to ,by usiąść obok mnie. To było dokładnie to co zrobił. Trzymając swoją dłoń na moim ramieniu, usiadł obok i wziął moje nogi, sprawiając ,że leżały teraz na jego udach.
-Co się dzieje, skarbie?-zapytał, unosząc moją brodę do góry.
-Nic-skłamałam i Justin wyraźnie to zauważył, bo pokręcił głową i położył rękę na moim udzie.
-Słuchaj, Noe. Czuję ,że chodzi o Cait..
-Nie Justin- westchnęłam mierzwiąc włosy. -Chodzi o to, że..sama nie wiem-stwierdziłam zgodnie z prawdą i ponownie spuściłam wzrok.
-Kocham cię, pamiętasz? -uśmiechnął się delikatnie, po czym oblizał wargi. Pokiwałam głową na tak, by pokazać mu ,że wiem to doskonale.
-Ja tylko..-zaczęłam.- nie chce by to się skończyło. Jest zbyt idealnie. Jak w bajce, rozumiesz? -nasze oczy się spotkały, a on uśmiechnął się szeroko.- I tak miało być-powiedział.
-Znasz powiedzenie "wszystko co dobre, szybko się kończy"?-pociągnęłam niezdarnie nosem, czując ,że moje oczy ponownie stają się mokre.
Nic nie odpowiedział.
-Nic nigdy nie trwa wiecznie. Teraz nazywam cię "moim", ale czy za kilka lat będzie tak samo? Czy nie będziesz skarbem innej?
-To będzie trwało wiecznie, rozumiesz?-zapewnił mnie, ujmując moje policzki w dłonie i całując delikatnie w usta. -Na razie trwajmy w tej chwili . Tu i teraz
Między nami nastała cisza, ale nie na długo, bo starałam się zebrać w sobie i powiedzieć kolejne słowa w kierunku chłopaka.
-Dzięki tobie czuję się taka ..wolna.
-Ja dzięki tobie w końcu czuję się sobą, Noemi. Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuje Bogu za twoją osobę. Może nie znamy się od zawsze, ale czuję jakby tak było.
*
No i kolejny :))
Słuchajcie, wiem ,ze dodaje dość późno, ale to kara, tak samo jak długość rozdziału. Nie wiem kto, ale jakaś osoba napisała chyba z 20 komentarzy pod rząd z anonima, więc łatwo było się domyśleć.
Nie chce spamowania. nie chce komentarzy od jednej osoby. Po prostu zależy mi na waszej opinii. Tyle
Rozdział może byłby dłuższy, ale chciałam dodać go koniecznie dziś, a po prostu gonił mnie czas. Za chwilę wychodzę na jogę i zumbę, a musze zrobić kilka rzeczy. Mam nadzieje ,że nie macie mi za złe :))
Follownijcie Noemi i Justina !
@NoemiBIMYB , @JustinBIMYB . Na pewno ucieszą się z każdego nowego obserwatora i z pewnością dadzą Wam FB :)) Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie :) Pamiętajcie ,że Was kocham i bardzo, bardzo, bardzo dziękuję.
+Nie poganiajcie mnie z rozdziałem i nie żądajcie. To nie jest miłe widzieć na asku "dawaj rozdział. ma być 3 razy dłuższy niż poprzedni". Jak już wspomniałam.. byłby wcześniej, ale możecie winić za to jednostkę, bo poważnie.. chce 40 komentarzy, ale od 40 osób, bo wiem ,ze jest Was tyle. Mogę liczyć na długie komentarze?
Jeśli zmieniasz nick na TT, pisz :) Kocham, @GrandMcBer
Subskrybuj:
Posty (Atom)