czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział Osiemnasty

-Mam czasem wrażenie ,że starasz się stworzyć wokół siebie taki wysoki mur- przestał na chwilę mówić, by wziąć głęboki oddech i spojrzeć w moje oczy.-Ja chce go zburzyć, rozumiesz? Staram się zrobić wszystko- zaakcentował ostatnie słowo, wbijając swój wzrok w liście, leżące na zimnej ziemi.
-Tylko musisz mi na to pozwolić-dodał, szybko całując mnie w usta. -Tak bardzo cię kocham.
Zamrugałam kilka razy oczami, powodując, że jedna, samotna łza spłynęła po moim policzku. Jestem cholernie wdzięczna Bogu za to ,ze postawił na mojej drodze Justina, który w gruncie rzeczy uratował moje życie, który sprawia, że na prawdę mam ochotę żyć, jakkolwiek banalnie to brzmi.
Poważnie. Kto wie, co robiłabym teraz, gdybym go nie spotkała? Mogłabym już nie żyć. Mogłabym być gwałcona przez ojca, mógłby mnie zakatować, wciąż nie miałabym życia prywatnego.
Przełknęłam ślinę i odważyłam się spojrzeć na Justina. Mój wzrok był przepełniony miłością, wdzięcznością i szczęściem. -Przepraszam, przepraszam ,że zachowuję się źle, ale nie umiem inaczej, Justin-szepnęłam, ściągając nogi z Justina i stając na ziemi. Zagryzłam wnętrze policzka i odwróciłam się tyłem do Justina, patrząc na gwiazdy. To szalone jak szybko zrobiło się ciemno.
Poczułam dłonie, splatające się na moim brzuchu i przyciągające mnie do siebie. Wiedziałam ,że to Justin, więc nie fatygowałam się ze zidentyfikowaniem tej osoby. Usadowiłam się między jego nogami, wtulając głowę w jego klatkę piersiową. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.

                                                                         Justin's POV

Pocałowałem włosy Noemi i wsłuchiwałem się w jej nierówny oddech. Zasnęła w moich ramionach.
Cicho mruczała i pochrapywała.  Robiła to w absolutnie uroczy sposób, więc aż rozpływałam się słysząc ją. Jej twarz wyglądała idealnie, oświetlana księżycowym światłem. 
-Jest zimno-usłyszałem cichy, damski głos, dochodzący z naszej lewej strony. Odwróciłem głowę w stronę dziewczyny, która stała z kocem zaciśniętym w jej małej piąstce. Jej wątłe ciało trzęsło się z zimna, ale to może dla tego ,że miała na sobie jedynie zwiewną sukienkę. Przykryła kocem Noemi i sama pozwoliła sobie na spoczęcie obok nas. Spojrzała na dziewczynę, która bezbronnie spała, oparta o moje ciało. -Jest piękna-stwierdziła, ocierając swoje ramiona. -Pamiętasz jak było nam dobrze razem?
Na moje usta wkradł się delikatny uśmiech, przypominając sobie nasz wspólnie spędzony czas.
Była moją pierwszą dziewczyną, ale byliśmy młodzi. chcieliśmy poznać nowych ludzi i nowe sytuacje. Ale co prawda, kochaliśmy się i to bardzo. Po prostu byliśmy młodzi, nie chcieliśmy się wiązać na dłuższą metę. Podobno młodzieńcze związki szybko się rozpadają.
 Mieliśmy po 14 lat, nie znaliśmy świata. Jednak po 2 latach nadal nie dochodziło do mnie, jak bardzo ją kochałem i jak bardzo brakuje mi jej uścisków, czy pocałunków. W końcu znalazłem dziewczynę. Byłem z nią kilka miesięcy. Zakochałem się w niej, ale nie wiedziałem ,że udaje kogoś innego. Wykorzystywała mnie. Potem zdradziła i przestałem wierzyć dziewczynom. Każda była taka sama. Kazda była jak Kelly. Żadna nie wyglądała na uczciwą. Żadna nie miała pięknej duszy Cait.
Były po prostu dziewczynami do zabawy. Nigdy nie wiązałem się z nimi na dłuższą metę. Nie czułem takiej potrzeby. Po kilku latach poznałem Noemi. Była taka piękna.. Teraz, gdy poznałem jej duszę, widzę ,że jest idealna. Taka , o której śniłem całe życie i taka, na którą czekałem. Ma tylko jedną niedoskonałość. Ma zbyt niską samoocenę i moją misją jest pokazać jej jak bardzo piękna jest. Muszę jej to uświadomić. Teraz jestem gotowy na dojrzały związek i mam zamiar mieć go z tym aniołem.. Moim osobistym Aniołem, który pokazał mi moje prawdziwe oblicze, który przypomniał mi kim tak na prawdę jestem.
Nie odpowiedziałem nic, tylko zawiesiłem oczy na różowych ustach Noemi, która nadal spała w najlepsze i nie była świadoma niczego, o czym teraz rozmawiamy, jeśli mogę tak to nazwać.
-Tęskne za tym czasem- odpowiedziała dziewczyna, przeczesując ręką swoje długie, brązowe włosy.
-Cait-zacząłem, odrywając wzrok od mojej księżniczki i przenosząc go na przyjaciółkę. -było nam na prawdę bardzo dobrze, ale jeśli masz zamiar namieszać w moim zw..-mówiłem, ale przerwała mi, kręcąc głową. -Nie mam zamiaru tego zrobić. Widzę, że jesteś szczęśliwy, Justin. Wiesz ,że bardzo się zmieniłeś, ale na szczęście jesteś tu znowu. W takim Justinie zakochałam się kilka lat temu.
Przewróciłem teatralnie oczami, ale jestem pewien, że nie zauważyła tego, przez otaczającą nas ciemność. -Dobrze-westchnąłem delikatnie, czując, że ciało Noemi drży, a ona sama otworzyła oczy. Rozejrzała się dookoła, podnosząc się do góry i przytulając mnie do siebie. -Przepraszam- szepnęła, pocierając swoje ramiona. Prawdopodobnie nie zauważyła obecności Caitlin.
-Nic się nie dzieje, wyglądałaś pięknie- stwierdziłem zgodnie z prawdą. Mogę tylko wyobrazić jak bardzo czerwona właśnie się stała. Przycisnąłem ją bliżej siebie, starając się oddać jej trochę swojego ciepła. -Jesteś jak kaloryfer-zaśmiała się, całując mój policzek.
Kąciki moich ust uniosły się w górę, a ręce powędrowały na jej zimne plecy, pocierając o nie, by wytworzyć chociaż trochę ciepła.
Cait chrząknęła nieśmiało, przypominając mi o swojej obecności, po czym wstała.
-To ja zostawię was samych- powiedziała, idąc w stronę rodziny i przyjaciół, siedzących przy ognisku.
Między nami zapadła cisza, którą przerwałem.
-Pójdziemy do nich?-zapytałem, wskazując ręką na ludzi- tam z pewnością jest cieplej. Tam przy ogniu.
Dziewczyna pokiwała głową na "tak" i zsuwając siebie koc, wstała.  Podniosła materiał z ziemi i podała mi rękę, którą złapałem, ale chwile po tym przerzuciłem ją sobie przez ramie i zacząłem biec w stronę ognia. Dziewczyna śmiała się jak dziecko i swoimi drobnymi piąstkami uderzała w moje plecy. Kiedy byliśmy na miejscu, położyłem  ją na ziemi i zakończyłem tą scenkę rodem z romansidła, delikatnym pocałunkiem, który odwzajemniła.
Usiadłem na ławce, obok Chrisa, który właśnie śpiewał jakąś piosenkę, którą zna z obozu skautów, na który jeździliśmy, gdy byliśmy trochę młodsi i pociągnąłem Noe za rękę, by usiadła na moich kolanach, ponieważ nie było już miejsca, ale nie przeszkadzało mi to i jej chyba też, bo uśmiechnęła się słodko, ponownie zatapiając swoje usta w moich. Nieśmiało wtuliła policzek w moją pierś i zamknęła oczy. Chłopacy zaczęli mówić jakieś głupie kawały, więc wszyscy śmiali, łącznie z moją dziewczyną.
-Noemi, czy słyszałaś jak Justin śpiewa? -zapytała mama moją Noemi, uśmiechając się od ucha do ucha.
Pokiwała głową, zaprzeczając i zwróciła wzrok w moim kierunku. Uśmiechnąłem się niewinnie i splotłem nasze dłonie, gdy dziewczyna zaczęła wydawać się być trochę zawiedziona.
Nigdy nie pytała, więc nigdy nic nie mówiłem. Przecież po to chodzę do teatru, o to też nigdy nie pytała.  Tam mogę śpiewać i nikt nie wyśmieje mnie, ani nie podważy mojego wizerunku Bad- boya.. chociaż gdy teraz się zastanawiam, myślę ,że udawałem. Nigdy nie podobało mi się nadmierne picie, czy pieprzenie przypadkowych dziewczyn. Chciałem udawać przed moimi znajomymi. Nie chciałem, by odrzucili mnie, bo znacznie różnie się od nich. Jestem raczej miękki. Widząc Noe, śpiewającą w tedy na scenie, poczułem ,że razem mamy coś wspólnego. Zapragnąłem ją poznać.
-Zaśpiewaj coś dla mnie- poprosiła pewnie siebie, obracając się w moim kierunku i podając mi gitarę, która leżała obok mojego taty. Zawsze na tego typu wypady rodzinne zabieramy gitarę, zawsze śpiewamy i jest przy tym mnóstwo śmiechu i radości.  I tym razem mama nie zapomniała jej zabrać.
Wziąłem z jej rąk instrument i położyłem go na swoich kolanach. Przejechałem palcem po jego strunach i uśmiechnąłem się delikatnie. Kocham to robić.
Oblizałem usta i zagrałem kilka przypadkowych dźwięków. Na ustach Noemi wykształtował się ogromny rogalik, wyczekując aż zagram coś. Zacząłem grać dobrze znaną mi piosenkę mojego własnego autorstwa. Napisałem ją naprawdę dawno. Była dedykowana Caitlin, ale teraz myślę
, że ma również coś wspólnego z Noemi.

Let me tell you a story
About a girl and a boy
He fell in love with his best friend
When she’s around, he feels nothing but joy
But she was already broken, and it made her blind
But she could never believe that love would ever treat her right


Moja dziewczyna zacisnęła dłoń na moich spodniach dresowych i wstrzymała oddech, wpatrując się w moje oczy, które teraz spoczywały na jej twarzy. Uśmiechała się wciąż i wciąż.
Gdy doszedłem do refrenu, włożyłem w śpiewanie całego siebie i w całości oddałem się muzyce. Zamknąłem oczy i pozwoliłem, by słowa wychodziły z moich ust naturalnie, prosto z mojej duszy.

Who's gonna make you fall in love
I know you got your wall wrapped all the way around your heart
Don't have to be scared at all, oh my love
But you can't fly unless you let ya,
You can't fly unless you let yourself fall

I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
I will catch you if you fall
But if you spread your wings
You can fly away with me
But you can't fly unless you let ya,
You can't fly unless you let yourself,


 Noemi położyła głowę na moim ramieniu, ale nie przeszkadzało mi to. Wtuliła swój policzek w moją szyję. Poczułem coś mokrego na skórze, co okazało się potem łzą.
Kiedy skończyłem, przysunąłem się do niej i pocałowałem w czoło, mówiąc
"Jestem tutaj, by widzieć twoje szczęście". Powiedziałem to dość cicho, więc nikt nie był w stanie tego usłyszeć. Kiedy podniosłem wzrok, wszyscy prócz Caitlin byli uśmiechnięci, bijąc brawo.
Ona siedziała ze spuszczoną głową, a na jej policzku można było dostrzec małą kropelkę, która mieniła się w świetle ogniska.

                                                                                *

Jest i kolejny :) Pisałam przy--> <<klik>>
Cóż... Follownijcie na TT-
Noemi i Justina.  Na pewno będą szczęśliwi. 
Do kolejnego. @GrandMcBer