wtorek, 29 października 2013

Rozdział dwudziesty

-Po prostu. . Uch, nie wiem.
-Kocham Cie, wiesz ,Księżniczko?-zapytał Justin, pocierając moje udo.
***
-No dalej-poganiał mnie chłopak, ciągnąc za moja dłoń. Księżyc był w pełni, świecił swoim blaskiem, odbijając się od gładkiej tafli wody, która rozciągała się pod wielkim klifem. Justin, jak to Justin chciał do niej wejść i mimo, iż było zimno, już pozbył się górnej części swojej garderoby. Jego mięśnie spinały się, a ja mimowolnie zagryzłam wargę. Justin wyciągnął ramiona w moja stronę, a ja zrobiłam kilka małych i wolnych kroków w jego stronę. Nie byłam do końca pewna jego ruchów, bo znając jego inteligentne pomysły, może chcieć czegoś spróbować. Kiedy nasze ciała się stuknęły, zimne ręce Justina znalazły się pod moim sweterkiem, pieszcząc moje biodra. Przeklęłam głośno ślinę, odtrącając jego dłoń.
-Przestań, proszę-zająknęłam się, czując jak moje oczy zaczynają robić się mokre.
-Hej, co jest, Noe? -zdziwiony, ścisnął moja zimna dłoń, ogrzewając ja swoim ciepłem. Czy wspominałam może jak ciepły jest Justin?
-Nie dotykaj mnie-poprosiłam, ale brzmiało to raczej jak rozkaz. Chłopak rozluźnił swój uścisk, ale wciąż nie puszczał mojego ciała.
-Boisz się mnie?-zapytał, robiąc głupkowatą minę i śmiejąc się sztywno. Oblizał swoje pełne wargi i przycisnął mnie bliżej siebie i pocałował w czoło.
-Och, Noe, Noe, Noe- pokręcił głową, zamykając swoje czekoladowe jak kakao oczy.
Na jego usta wkradł się bezczelny uśmieszek, a w mojej głowie zaczęły tworząc się najgorsze historyjki. Moje obawy się spełniły, gdyż Justin wzmocnił ucisk swoich rak na mojej talii. Przerzucił mnie przez swoje ramie, powodując, ze moja twarz znajdowała się na wysokości jego dolnej części pleców. W obawie przed spadnięciem na zimna ziemie, złapałam się jego bioder lewa ręką, a prawa zacisnęłam w piąstkę i zaczęłam uderzając w jego umięśnione plecy.
Moje zamiary były jednak inne od rezultatów, które przyniosły te cholerne ciosy w plecy. W rezultacie tego wszystkiego, Justin śmiał się bez opamiętania.
-Postaw mnie- krzyknęłam, starając się nie spaść i nie myśleć o ciężarze, który w tym momencie musiał udźwignąć mój chłopak.
W odpowiedzi na moje skromne pytanie, dostałam delikatnego klapsa w pośladek. Moja głowa uniosła się ku gorze, a oczy znacznie zwiększyły po przez czyn Justina. Katem oka dostrzec mogłam zbliżające się ku nam jezioro. Az mogłam poczuć jego zimno, przeszywające moje ciało.
-Nienawidzę cie, głupi idioto-krzyknęłam, uderzając go ostatni raz w umięśnione plecy, zanim wszedł do wody. Stal po kolana w lodowatej cieczy, ale ani drgnął, jakby był odporny na zimno. Niewzruszony szedł dalej, nie słuchając moich rozpaczliwych próśb. Kiedy woda prawie sięgała jego bioder, a moja głowa zwisała ponad tafla wody, której teraz strasznie się obawiałam  i moja ręka została zmoczona, otwarłam szeroko usta i jęknęłam. Cofnęłam dłoń z biodra chłopaka  na plecy i zaczęłam się szarpać z nadzieja ,ze Justin wyjdzie z wody i położy mnie na suchym lądzie, wiec wyjdę z tego cało, Bóg jednak chciał inaczej i Justin ściągnął mnie ze swojego ramienia i włożył do wody. Syknęłam, czując zimno, sięgające do polowy żeber. Niestety jestem niska, wiec Justin został mniej zmoczony. Chłopak widząc mój wyraz twarzy, zaśmiał się cicho. Zwinęłam palce w pięści i zbliżając się do Justina, zaczęłam okładać jego tors swoimi pięściami, klnąc pod nosem na jego dziecinne zachowanie. On tylko zatrzymał moje ręce i przyciągnął mnie do siebie, najpierw składając pocałunek w kąciku moich ust, a następnie w samym centrum moich warg, które drżały podczas pocałunku . Dłonie Justina powędrowały pod mój sweterek i ciągnąc za końce mojego ubrania, ściągnął go, rzucając gdzieś na wodę. Usta Justina ponownie przykleiły się do moich, a jego ręce zaczęły ogrzewając moje plecy, po przez pocieranie nimi mojej skory. Po chwili woda przestała być tak zimna,a zaczęło się robić całkiem przyjemnie. Oparłam moje palce o klatce chłopaka, a w moim brzuchu wybuchły fajerwerki. Czuje się ja małolata, która uciekła z domu, by spotkać się ze swoim chłopakiem.
Nie zwróciłam uwagi na to, czy mój sweterek jeszcze wróci w moje ręce, czy raczej odpłynął już daleko i szanse na odzyskanie go są marne, bo byłam zbyt zajęta smakowaniem ust Justina, który z każdym kolejnym pocałunkiem  dawał z siebie coraz więcej i przyciągał mnie bliżej. Woda nie miała prawa dostać się miedzy nasze ciała. Jęknęłam cicho, gdy Justin ścisnął mój pośladek. Było romantycznie.  Kiedy oderwaliśmy się od siebie, oparłam głowę o jego piersi i rozejrzałam się dookoła. To miejsce wydało mi się jakoś dziwnie znajome, ale za żadne skarby świata nie wiedziałam skąd je znam. Chłopak pocałował mnie w obojczyk,  a następnie w czoło. Teraz właśnie czuje się jakby bóg zebrał cały romantyzm świata, cale piękno i cudowne uczucia, po czym  włożył to pomiędzy nas, byśmy byli tak idealni jak dotychczas. -ufasz mi?- zapytał Justin, kładąc dłoń na moim biodrze. Uśmiechnął się ,gdy czekał na moja odpowiedz. Światło księżyca odbijało się od jego idealnie białych zębów, które stały w jednym prostym  rzadko, ukazując je za każdym razem, gdy uśmiechał się szeroko i tak pięknie jak teraz. 
-Oczywiście- odpowiedziałam, zapewniając go tym samym, chociaż myślę, ze tego nie potrzebuje. Zna swoja wartość i zna moje uczucia.
 -Ufasz mi po tych wszystkich gównach , które ci zrobiłem? -zapyta zdziwiony.
 -Nic mi nie zrobiłeś- skrzywiłam się, marszcząc brwi.
 -Popatrz, przeze mnie miałaś atak serca-powiedział, wskazując na klif  ponad nami- wziąłem cie do wody, wiedząc, ze nie potrafisz pływać. Przeklnęłam ślinie na pierwsze wspomnienie, ale własnie w tym momencie  przypomniało mi się skąd znam to miejsce. Wspomnienia uderzyły we mnie, gdy mój wzrok powędrował na szczyt klifu. Zaśmiałam się pod nosem,  ten dzień zdecydowanie  był pokręcony. - wziąłem cię na karuzele, a masz lek wysokości-nie przestawał wymieniać, ale mu przerwałam.
 -Nie wiedziałeś tego-  Chłopak  pokręcił głowa, zaciskając wargi w cienka linie. -gdybym ci nie ufała, nie mogłabym nazwać cie swoim przyjacielem -stwierdziłam  zgodnie z prawda, przenosząc wzrok na jego pełne wargi. -nie pozwałabym ci mnie dotykać czy całować. -dodałam. -wracając do wody, może wyjdziemy? -zapytałam, zmieniając temat.
 -Noemi- Justin pokręcił głową- nie zabrałem cie tutaj bez powodu. nie potrafisz pływać, to fakt, ale ja Ci pomogę -odgarnął z mojej twarzy wszystkie włosy i dodał -skoro mi ufasz, to nie powinno robić ci problemu.-  Uśmiechnęłam się pod nosem i dotknęłam czubkiem palca wody, w której stoimy. nigdy nie miałam czasu, ani możliwości na naukę pływania. Dzięki Justinowi, mogę to naprawić, jeżeli użyłam dobrego słowa.
-Jak ty to sobie wyobrażasz, huh ? Jestem dorosłą kobietą i niedorzeczne by było, gdybyś miał mnie teraz uczył pływać-zagryzłam wagę, czując się niezręcznie.
 -Noe, jesteś infantylna do granic możliwości-wyrzucił ręce w górę, śmiejąc się ze mnie, , gdy nieudolnie próbowałam tupiąc stopa w odpowiedzi na jego stwierdzenie ,gdyż wiedziałam ,ze nie ma racji. -tak jak mówiłem-wzruszył ramionami, przyciągając mnie bliżej. -och, ,Noemi. Przez ciebie zachowuje się jak pajac. Mówię jak nigdy!  Wydaje się, że jestem romantyczny.-  Zaśmiałam się cicho i powiedziałam jedynie "okay", zgadzając się tym samym na pomysł Justina. Skoro mu zależy akurat na tym, by nauczyć mnie pływać, to schowam dumne do kieszeni i dam się ponieść, nie zwracając uwagi na zimną wodę i nasze pół-nagie ciała.  Myślę, że na siłę staram się pokazać jak dojrzałą osobą jestem i , że dawno dorosłam. Justin tylko uśmiechnął się triumfalnie i przejechał dłonią po moim ramieniu.  Ciepło bijące od jego ciała ogrzewało mnie, aż w brzuchu czułam fajerwerki.
Chyba od zawsze potrzebowałam jakiejś bliskości i czułości, którą właśnie daje mi Justin i za co cholernie jestem mu wdzięczna. Czasem przy nim czuje się jak w jakimś pięknym filmie, lub powieści romantycznej. W tej miłości jest dokładnie tak jak mówiła moja przyjaciółka. Ona zdecydowanie bardziej zna się na rzeczy. Lubi przygody i romanse.  Za każdym razem, gdy przedstawiała mi swoich nowych chłopaków, czułam się jakoś..dziwnie. nie pomyślcie przypadkiem , ze jest łatwa, bądź nie stała w uczuciach. Po prostu niekoniecznie dobrze wybierała. Nadal czeka na swojego księcia.  Zazdroszczę jej takiego nastawienia. -Połóż się na plecach.-poprosił, a raczej rozkazał mi. Westchnęłam przez to, że Justin ma to do siebie, iż lubi stawiać na swoim.  Nic nie mówiąc, wykonałam jego zalecenie. Woda dotknęła moich pleców, a ja sapnęłam , czując chłód. Lodowata ciecz delikatnie falowała, unosząc mnie . 
-Zamknij oczy, kochanie.- Moje powieki opadły, a ja zagryzłam wargę. Jestem zdenerwowana, co Justin zauwazył, bo poparł kciukiem mój policzek, mowiąc "nie martw się, piękna. Jestem tutaj. Nie pozwolę , by stała ci się krzywa". Na moje usta wkradł się delikatny uśmiech, który starł Justin, napierając na moje usta swoimi. -oddaj się wodzie. Poczuj tę wodę.- Jestem cała mokra, to pewne. Moje włosy będą wyglądały tragicznie, tak myślę.  Generalnie moje włosy często się buntują i czasem nie mogę sobie z nimi poradzić.  -teraz Połóż się na brzuchu.  Zrobiłam to i po chwili ręce Justina znalazły się po obu stronach moich bioder. W miejscu jego dotyku, poczułam delikatnie mrowienie, jak zwykle  z reszta, gdy nasze ciala się stykając. -spróbuj płynąć. Trzymam cie mocno-zapewnił mnie chłopak, ściskajac moją skórę jeszcze mocniej, przez co czułam się jeszcze bezpieczniej. Poruszyłam nogami i rekami z nadzieją, ze uda mi się ruszyć, , chociaż by najchaotyczniej na świecie, ale przeliczyłam się, ponieważ jedyne co zdołała zrobić, to ochlapanie wszystkiego w pobliżu kilku metrów.  Moje zachowanie
wywołało u Justina jedynie niepohamowany wybuch śmiechu, którego najprawdopodobniej nie mógł sam powstrzymać.  Już miałam się wycofać i zrezygnować, ale Justin uniemożliwił mi jakikolwiek ruch, trzymając mnie swoimi dużymi dłońmi na których było widać każdą żyłę. -hej- pokazał mi rządek śnieżno białych zębów. -przepraszam.- Kontynuujmy .
Piekielnie zimna woda ochlapała moją twarz, a na usta wkradł się grymas. Moja szczęka zadrżała a powieki zacisnęły się jeszcze bardziej. 
-Nie umiem, Justin- jęknęłam sfrustrowana i zmarszczyłam brwi. 
-Spokojnie, Noe. Skup się - powiedział ciepło i ruszył się trochę w przód.  Wykonałam, wydawałoby się odpowiednie ruchy kończynami i zorientowałam się, że moje zupełnie mokre , pól nagie ciało poruszyło się. Nie byłam pewna czy to za sprawą Justina udało mi się coś wskórać...ale poruszyłam się i to jest ważne! Miała taka ogromną ochotę rzucić się na szyję Justina i wycałować go po całej twarzy ze szczęścia! Złożyła bym pocałunek na każdym z licznych pieprzyków ozdabiających skórę chłopaka przez to, ze tak mały gest i postęp sprawił mi tak wielką przyjemność, ale postanowiłam darować sobie okazywanie szczęścia i przeżyć swoja małą euforie w duchu. 
-Dobry początek- Justin wyszczerzył zęby, pocierając kciukiem moją nagą skórę.  Puścili jedną ręką biodro i przesunął ją na plecy, tuż przy zapięciu mojego biustonosza(w tym momencie miałam wrażenie, że eksponuje), a następnie  na mój prawy pośladek okryty jedynie kawałkiem materiału, znanym również jako krótkie spodenki.
 -J -J Justin. Proszę przestań-poprosiłam go, a moje ciało zalało się gęsia skórką. 
 -Co mam zrobić, gdy w rekach mam swój cały świat i tak bardzo chce go odkryć- ściszył głos niemalże do szeptu.-Co mam zrobić kochanie-powtórzył nieco głośniej, a  ja na sam zwrot, którego użył, mówiąc co mnie, zrobiło mi się cieplej na sercu. Jak za każdym razem z resztą , gdy mówi do mnie w ten czuły sposób. 
Obrócił mnie na plecy i położył się na mnie, powodując, iż obydwoje zanurzyliśmy się pod taflą wody. Złączył nasze usta. Ten pocałunek zdecydowanie należał do najpiękniejszych chwil z mojego krótkiego życia. Nasze usta były tak mocno przyciśnięte do siebie, że nic nie miało prawa ich rozdzielić.  Nawet woda, która uparcie chce się miedzy nas! Wziął  moją twarz w dłonie i dał nam czas, by rozkoszować się tą chwilą.  Mam ochotę otworzyć usta i pozwolić, by nasze języki się spotkały, tańcząc ten sam taniec co zwykle, który jest dziełem sztuki i który jest tak doskonały, ze za każdym razem jest równie niesamowity, ale wiedziałam, że to może nie być najlepszy pomysł. Cały pocałunek stosunkowo nie trwał długo (w szczególności, że miał miejsce pod wodą ), ale w moim umyśle trwał i trwał i mógłby trwać całą wieczność. Tak w nieskończoność! Kiedy Justin odbił się od dna i sprawił,  że znaleźliśmy się na powierzchni i mogliśmy zabrać oddech, którego w gruncie rzeczy nie potrzebowałam-wystarczyła mi bliskość Justina. Mimo wszystko wciągnęłam zimne powietrze nosem i wypuściłam je ustami. Odchyliłam  głowę do tyłu, a Justin przyciągnął mnie do siebie i złożył pocałunek na moim policzku. 
 -Niesamowite-zamruczał w moją szyję. 
 -Tak-zgodziłam się z nim.-zawsze marzyłam o takim pocałunku-dodałam, posyłając mu wdzięczny uśmiech.
                                     *
Witajcie kochani♡
Wiem, , że nie było mnie cały szmat czasu.. ale na serio nie miałam jak napisać cokolwiek!  Nadal nie mam komputera, wciąż piszę na telefonie (z małą pomocą co prawda), a i co dopiero wyszłam ze szpitala, wiec piszę do was ze świeżymi ranami za  lewym uchem po 4 operacji .To na serio cos trudnego, w szczególności, że chcę z tym co piszę zbliżać sie do perfekcji. Wiem , że trochę mi brakuje, ale wciąż sie ucze.
Chcę jak najszybciej Skończyć to opowiadanie, gdyż zżera mnie sumienie, gdy nie moge dodac nn, a zdaje sobie sprawe z tego, ze to moja obowiązek, ale jednocześnie nie chce napisać tego "na odpierdol"(Przepraszam za słownictwo).
Mam Nadzieję, że mi wybaczycie !:)
Dziękuję mojej ukochanej Domi za pomoc w rozdziale i uratowanie mojej dupy ! Gdyby nie ona.. nie miały byście rozdziału juz dziś.  Niestety nie ma mi kto poprawic. Dzięki Bogu ona mi pomogła ILY ♡
Zapraszam Was na stronę mojej koleżanki, gdzie możecie zamawiać szablony na swoje blogi (czesto tez pytacie mnie o to ; D). <<klik>>
+Przepraszam za błędy, jak juz mówiłam..to bardzo trudne.  Czasem sama nie ogarniam
++Przepraszam, ze rzadko jestem na asku.. jakos o tym zapominam. Łatwiej mnie zlapac na TT ;)
+++ mogę prosić o komentarze ? Xx
KOCHAM WAS, @GrandMcBer
♡♥