poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział dziewiąty

-Wiem, że jesteś,  Justin, ale bardzo, bardzo, bardzo się boję- powiedziała na jednym wdechu.
-przytul mnie-dodała, robiąc błagalny wzrok.
Zrobiłem to bez jakiegokolwiek gadania. -Justin, coś nawaliło- usłyszałem głos z dołu.
Jak zwykle coś musi się nam spieprzyć. Oh, Boże co ja ci zrobiłem, że tak bardzo mnie nienawidzisz i za wszelka pierdoloną cene chcesz mi uprzykrzyć życie? Przecież w ciebie wierzę, chodzę do kościoła (mama mnie tego uczyła już od małego ).
-Naprawcie to szybko-odkrzyknąłem i przetarłem dłonią twarz. Noemi zadrżała i wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy aż w końcu dziewczyna ja przerwała, zadając mi pytanie, które moim zdaniem męczyło ją od jakiegoś  czasu.
-Co robiłeś wtedy w tym teatrze?
-Czasem tam przychodzę.. posiedzieć w ciszy. To takie schronienie od wszystkiego, tak myślę. Czasem warto się oderwać od codzienności- wzruszyłem ramionami i spojrzałem w niewinne oczy Noemi. Uśmiechały się, jeżeli dobrze to ująłem. Przynajmniej ja tak czuję. Prawdziwy uśmiech jest tylko wtedy, gdy oczy uśmiechają się razem z ustami.-nikt cię jeszcze nie przyłapał?-zapytała, mrużąc oczy. Zachichotałem i pokręciłem głową na "nie", sygnalizując jej, że jestem na to zbyt dobry.
-Po prostu przychodzę o późnych godzinach.
-Często zostaję dłużej, dlaczego cię jeszcze nie widziałam?-podrapała się głowie.
-Zwykle jestem później, w tedy przyszedłem jakoś szybciej. Nie wiem czemu. Po prostu tak było.
-Opowiedz mi o swojej rodzinie-poprosiła, bawiąc się swoimi palcami.
Objąłem ją ramieniem i przeciągnąłem się, sprawiając ,że wagonik się zachwiał. Dziewczyna wpadła w panikę. Wbiła paznokcie w moją klatkę piersiową i pisnęła. była przerażona. Czy aż tak boi się wysokości?
-Spokojnie-pogłaskałem ją po policzku- Moja rodzina?-zacząłem -um, jest zwyczajna. Nic ciekawego. Moja mama nazywa się Pattie, jest kochana kobietą. Mój tata-Jeremy nie mieszka ze mną, mieszkam tylko z mamą. Rozwiedli się, gdy byłem jeszcze małym chłopcem.-przyciągnąłem jej drobne ciało bliżej siebie i kontynuowałem. -ale mamy bardzo dobre kontakty. Często spotykamy się razem, z resztą- mieszka kilka domów dalej. Mam dwójkę rodzeństwa- Jazmyn i Jaxon'a. Mój tata ma również nową żonę, jest bardzo miła-Dziewczyna położyła głowę na moim ramieniu i wyraźnie wsłuchiwała sie w moje słowa.
-Czasem tęsknię za nim.. wiesz, jednak potrzebuję czasem kochającego ojca.
-Zazdroszczę ci- usłyszałem jej głos. Słychać ,że płakała, bo pociągała nosem, a jej głos się łamał.
Zdziwiłem się. Dlaczego miałaby mi zazdrościć? Na pewno ma pełną, kochającą się rodzinę. W końcu jest taka poukładana.
        Spojrzałem się na nią zdezorientowany. Czekałem ,aż rozwinie swoją wypowiedz.
-Cóż.. mieszkam tylko z ojcem. Moja mama nie żyje- urwała na chwilę. Wytarła dłonią swój policzek, który był już mokry od łez, płynących z jej pięknych oczu. -Mój tata jest patologiczny- uśmiechnęła się sztucznie, patrząc w moje oczy.
Jeśli mógłbym zabrać ból i wnieść uśmiech na Twoją twarz
Kochanie zrobiłbym to

-W sensie?-zapytałem, nie bardzo chcąc usłyszeć odpowiedź.
-Bije mnie-odpowiedziała i ponownie położyła policzek na moim ramieniu, plamiąc mi przy tym koszulę.
Jeśli mógłbym stworzyć lepszą drogę, żebyś mogła zobaczyć lepszy dzień
Kochanie zrobiłbym to

Skrzywiłem się  na samą myśl o tym ,że ktoś może położyć swoje łapy na tak kruchej dziewczynie i ją po prostu uderzyć. Nie wyobrażam sobie ,żebym mógł uderzyć własną córkę. Jestem chyba zbyt miękki na takie rzeczy.. Bo dając na przykład moją siostrę- to dziecko. Naturalne jest to ,że denerwuje, bo to DZIECKO, ale nigdy nie mógł bym jej uderzyć. Jest zbyt słodka .
-Przykro mi, Noemi. Ja osobiście nie wyobrażam sobie życie bez mojej mamy, nie wiem jak ty dajesz sobie radę.Bardzo mi ją przypominasz, będzie cie kochała. -pocałowałem jej czoło, kciukiem wycierając kolejna łzę. Oddychała ciężko. Podziwiam ją za to ,że jest tak silna, ale słaba za razem.
-Nie pozwolę mu cie krzywdzić. Jakoś ci pomogę-zapewniłem ją, a ona położyła głowę na moich kolanach. Po chwili kolejka ruszyła i zrobiła kilka kółek, po czym  zatrzymała się. Pomogłem Noemi wyjść z i stanąć na ziemi. Miała nogi zupełnie jak z waty. Pociągnąłem ją w stronę butki do robienia zdjęć i usiedliśmy w środku. Dziewczyna od razu zaczęła robić zabawne miny, a ja ja naśladowałem. Na jednym zdjęciu pocałowałem ją w policzek, a ona uśmiechała się delikatnie. Zobaczyłem zdjęcia, które właśnie zrobiliśmy. Były takie idealne, słowo daję. Dziewczyna oblizała spierzchnięte wargi i przytuliła sie do mnie, wtulając policzek w moją pierś. Pogłaskałem ją po jej jedwabiście miękkich włosach, koloru czekolady.. oh, czy ktoś może mi zrobić z nich sweter. Boże, nie słuchajcie mnie. Pierdole rzeczy, które prawdopodobnie nie są normalne.
          -Chcesz zjeść watę?-zapytałem, a dziewczyna podskoczyła i zapiszczała, jak mała dziewczynka.
Odebrałem to jako zgodne "tak" i poszliśmy w stronę waty cukrowej. -Witajcie-przywitała nas kobieta w średnim wieku. -Cześć
Kobieta podała nam dwie duże fioletowe waty, mówiąc przy tym - na kosz firmy.
Zaśmiałem się i razem podziękowaliśmy, niczym jednym głosem. Ukradłem kawałek z jej porcji i wepchnąłem do ust, sprawiając ,że dziewczyna jęknęła z niezadowolenia.
-Masz swoje, Justin- krzyknęła- teraz daj mi twojej- urwała kawałek mojej waty i zjadła ją.
       Kiedy zjedliśmy, zdecydowaliśmy się iść do tunelu miłości. Oh, nigdy nie interesowały mnie tego tupu gówna, ale jeśli ona chce, to czemu nie. Nie powinno być aż tak źle, prawda?
Usiedliśmy jasno różowym wagoniku, ozdobionym rożnych wielkości serduszkach w rożnych odcieniach różu. Pomogłem jej wsiąść do środka, po chwili sam spocząłem obok.
Jak gówniarz udałem, że się rozciągam, by objąć ją ramieniem, na co dziewczyna zaczęła się śmiać. Kocham ją rozśmieszać, kocham ją uśmiechniętą. Złapała mój nadgarstek i przyciągnęła do swojej szyi, po czym pocałowała mnie w knykcie. Łódka ruszyła w głąb ciemności. W środku tunelu było słuchać muzykę graną na pianinie i skrzypcach, która nadawała romantyczną atmosferę. Schyliłem się ku ustom dziewczyny i złożyłem na nich delikatny pocałunek, gładząc jej biodro kciukiem.- Jesteś bardzo piękna- szepnąłem do jej ucha. Dotykając jej gładkiego policzka, mogłem poczuć jak bardzo się rumieni. Jej oczy nawet w ciemnościach wydawały się świecić, niczym latarnia wskazująca drogę.
Wstała i usiadła na moich kolanach i przejechała dłonią po moich włosach, ciągnąc za końcówki. Złapała twarz w dłonie i pocałowała w czoło. To było coś na serio uroczego. chwile potem złożyła mokry pocałunek na moim nosie, a następnie w kąciku ust. W tunelu zaczęły palić się jasne światełka, a Noemi pocałowała mnie w szyję i usiadła na swoim miejscu zawstydzona. Posłałem jej promienny uśmiech, sygnalizujący ,że bardzo mi się podobało. Mogłaby częściej zbierać się w sobie na takie zachowanie. Nie mam nic przeciwko.
Złączyłem nasze dłonie, a ona  położyła moja głowę na moim ramieniu.
       Następnym przystankiem w wesołym  miasteczku była wielka , wręcz ogromna trampolina.
Skakaliśmy jak dzieci, to wspaniałe uczucie. Wspaniałym uczuciem jest również to , gdy dziewczyna o głosie i wyglądzie Anioła upada na ciebie i całuje w usta. Oh, chwilo trwaj.
Kiedy byliśmy zmęczeni .. po prostu położyliśmy się na plecach i gadaliśmy. 
                                                                           
***
-Wygram ci tego misia- krzyknął  i wziął piłeczkę do dłoni.
Zaśmiałam się i przyglądałam się każdemu jego ruchowi. Jego biała bluzka w serek idealnie opina jego mięśnie, a włosy postawione na żelu mienią się w świetle światełek z karuzel.
Rzucił piłeczką i trafił w sam środek stosu metalowych kubeczków, które spadły na ziemi, robiąc przy tym mały hałas. Odwrócił się do mnie i z uśmiechem na ustach wziął na ręce, po czym zaczął kręcić nami.
Zaczęłam się śmiać, zupełnie jak wariatka, on również nie był mi dłużny, bo oboje śmialiśmy się aż do bólu brzucha. Mężczyzna podał nam dużego misia, którego podarował mi Justin. Przechyliłam głowę na bok i wpatrywałam się w jego idealna twarz. Oblizał wargi i zbliżył się do mnie, po czym pocałował w policzek, zostawiając po sobie mokry ślad na mojej skórze.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na ławce, stojącej obok wielkiej maszyny, która potocznie zwą "roller coaster". Spojrzałam w kierunku wielkiej konstrukcji i wzdrygnęłam się na samą myśl o tym ,że prawdopodobnie będę musiała isc na niego razem z Justinem. Okay, jest przy mnie i mniej sie boję, ale hej! Boję sie wysokości.
Justin usiadł obok mnie, kładąc misia na swoich kolanach. Spojrzał na mnie i zapytał się.
-Jesteś głodna?-zapytał.
Wzruszyłam ramionami i zwróciłam głowę w stronę księżyca, wdychając głęboko zimne, nocne powietrze.
Podwinęłam rękaw mojego sweterka, by zobaczyć, która jest godzina. Trzecia w nocy. Modlę się, by mojego ojca nie było, bo mogę mieć bardzo wielkie kłopoty. Przełknęłam gulę, która tworzyła się w moim gardle. -Przyniosę nam coś- zaproponował i odszedł na moment. Po chwili wrócił z dwoma hot-dogami pełnymi musztardy. Podał mi jedną porcję i ponownie usiadł. Oboje zjedliśmy, rozmawiając przy tym.
-Nie chcę tam iść- wskazałam palcem na kolejkę - mam lęk wysokości- westchnęłam, wycierając chusteczką kącik moich ust- wiem ,że to śmieszne, ale nikomu nie mów. -wbiłam wzrok w moje czarne balerinki.
-Nie martw się- pogłaskał mnie po ramieniu- nie musimy tam iść
Uśmiechnęłam się i posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
-Muszę iść do ubikacji-skrzywiłam się, na co Justin zachichotał. - Tam jest-wskazał drzwi
Wstałam z miejsca i skierowałam sie w stronę łazienki. Przejrzałam się w lustrze i umyłam ręce , oraz twarz.
Kiedy wyszłam z łazienki.. zobaczyłam Justina rozmawiającego z brunetką, która prawdopodobnie tu pracowała. Jedyne co usłyszałam to "Noemi" i "Wysokość". Obiecał mi. I mimo ,ze to nie az tak wielka rzecz, na serio zabolało, bo miałam wrażenie ,że mogłam mu zaufać. Prawdziwy przyjaciel nie zdradzi nawet takiej błahostki. Podeszłam do niego i wydarłam z reki torebkę, którą dałam do potrzymania.
-To ty jestes..-zaczęła dziewczyna, zanim jej przerwałam.
-Jesteś idiotą, wiesz?-wydarłam się, tłumiąc emocje. Jestem krucha, łatwo mnie zranić.
-Co się dzieje? -zapytał, podchodząc do mnie,ale odepchnęłam go. - Gówno-syknęłam
-Woah! Noemi -krzyknął, łapiąc mnie za nadgarstki- uspokój się
-Pierdol się-powiedziałam, łamiącym się głosem.
-Noemi..
-Prosiłam cię, żebyś nikomu nie mówił- przypomniałam mu, wycierając łzę
-Nie ufasz mi?-zapytał- Nic nie powiedziałem.
-Nie jestem głucha, ale zastanawiam się, czy moje serce nie jest- powiedziałam i wyszłam z wesołego miasteczka, kierując  się w stronę jakiejkolwiek ulicy, która może zaprowadzić mnie do mojego domu.


 ***

 Zadzwoniłam po przyjaciółka, by po mnie przyjechała, zrobiła to bez słowa sprzeciwu, za to ją kocham.
Kiedy dotarliśmy  pod mój dom była dokładnie godzina czwarta. Podziękowałam jej, całując ją w policzek i obiecując jej ,że opowiem jej co się wydarzyło, ale to jutro, bo dziś nie jestem w stanie.
Weszłam do domu i doznałam szoku. Ojciec siedział z jakąś młoda kurwą. Otworzyłam buzię ze zdziwienia i pobiegłam do swojego pokoju, nie chcąc patrzeć na tą "scenkę". Miałam nadzieją, pierdolą nadzieję ,że zostawi mnie dziś w spokoju i będę mogła spokojnie spać. Ale nadzieja matką głupich.
Ojciec wszedł do pokoju, ściągając pasek i rzucając go za siebie. Mogę tylko domyślać się co ma zamiar mi zrobić.
-Pierdolona, mała kurwo- wrzasnął, podchodząc do mojego łózka, na którym się właśnie znajdowałam.
-Przepraszam, ja..
-Nie!-powiedział stanowczo. W pokoju czuć alkohol. - Przyszłaś o czwartej rano i na dodatek przerwałaś mi coś na co miałem wielką ochotę.- splunął na moją poduszkę, a ja się skrzywiłam.
Złapał mnie za włosy i zrzucił z łóżka, przez co wylądowałam na ziemi, uderzając głową w kant szafki nocnej. Złapałam się za głowę, czując okropny ból, rozchodzący się po całej mojej głowie i szyi.
Zacisnął rękę na mojej szyi i chwile trzymał ją tam, powodując ,że nie umiałam złapać oddechu. 
Podniósł mnie i położył mnie na łóżku..ściągając ze mnie majtki. -Czekaj-szepnęłam, czując jak moje oczy zachodzą mgłą. -Proszę.. zostaw mnie.
Nie zwracał uwagi na moje prośby, tylko ściągnął swoje spodnie i bokserki. Wziął swojego obrzydliwego penisa do reki i dotknął nim mojego miejsca intymnego. Polizał palec i wsunął go wgłąb mojej jaskini.
Pisnęłam i zalałam się kolejna porcją łez. -Tato, tato, proszę nie- wyszlochałam, czując ,że wsuwa jeszcze jeden palec. Nigdy tego nie robił. Zawsze mnie bił, często molestował, ale nigdy nie chciał odebrać mi mojego dziewictwa. .
Położył swoja obrzydliwą, owłosioną łapę, na moim udzie i rozchylił moje uda jeszcze bardziej, by mieć większy dostęp do mojego wejścia.

 *
No i jest kolejny. Mam nadzieje ,że nie zawiodłam Was jak zwykle.
Cóż.. rozdział wyszedł mi serio średnio, nie specjalnie mi sie podoba.
Chce podziękować Kasi i Cherry za pomoc w rozdziale ! Kocham Was <3 I chcę podziękować Wam za komentarze, które dodają mi cholerną wenę. Oby tak dalej ! Mogę Was o nie prosić? Jest Was dużo, ja o tym wiem ! Pokażcie to, kochani. Zapraszam na bloga z tłumaczeniem Kasi-- > KLIK (jest świetne).
Piszcie co Wam się podoba i co nie w rozdziale x Chcę wiedzieć Wasze opinie na temat ROZDZIAŁU. Bo ciągle mówicie ,że wspaniale pisze, ale ja teraz bym chciała wiedzieć , czy Wam się podoba. Nie wiem czy ma sens pisać dalej to opowiadanie. Ma?
Kocham Was ! I do następnego x
[ASK], [TT],
Wasza @GrandMcBer