-Wybaczysz mi?-zapytał, kładąc dłoń na kolanie. Kolejna cholerna dawka dreszczy przeszła po moim ciele, powodując ,że w moim brzuchu zebrała się gromada motyli.
-Wybaczysz?-powtórzył, posyłając mi delikatny uśmiech.
-Tak-odpowiedziałam, patrząc się na kołdrę, zakrywającą moje stropy. Jest mi bardzo ciepło, mimo ,że okno jest otarte na roścież, a na dworze pada. Może to właśnie on tak na mnie działa?
Stwierdziłam ,że wstanę i w końcu przebiorę się w pidżamę, którą przyniosła mi Darcy.
Chłopak przyglądał mi się uważnie, gdy przechodziłam obok niego z zamiarem wzięcia pidżamy z szafki.
Gdy stanęłam obok niego, Justin złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, w rezultacie czego siedziała na jego kolanach. pocałował mnie w obojczyk, gładząc ręka plecy.
-Jest mi bardzo, bardzo przykro-zamruczał. Uśmiechnęłam się delikatnie, zrzedłam z niego i trzymając w garści ubrania-weszłam do łazienki. Nie umyje się dziś, nie mam do tego głowy, ponadto jestem zmęczona.
Związałam tylko włosy w koka na czubku głowy i przebrałam się.
Odkręciłam kurek i pochyliłam się nad umywalką. Przez chwilę wpatrywałam się w płynąca wodę. Zanurzyłam rękę w cieczy i przejechałam nią potwarzy, zmywając z siebie przy okazji makijaż i cały dzisiejszy brud. Wytarłam twarz i wyszłam z pokoju, poprawiając wcześniej krótkie spodenki, które zakrywały mi może mniejsza połowę ud. To krępujące, ponieważ w pokoju siedzi Justin, a ja nienawidzę swojego ciała. Od zawsze go nie znosiłam!
Podeszłam do swojego łóżka i zauważyłam Justina, śpiącego z głowa opartą o łóżko. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam pod kołdrę. Zsunęłam się trochę w dół, żeby móc być "twarzą w twarz" z Justinem. Podciągnęłam kołdrę pod samą szyję i zamknęłam oczy. Po chwili ponownie je otworzyłam i zbliżyłam eis do Justina, by pocałować go w policzek. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym ,że dotknęłam swoimi ustami jego skóry. Zerknęłam na niego.. Miał przyklejony delikatny uśmiech na ustach.
Położył dłoń na moim biodrze i przysunął się bliżej, sprawiając ,że byliśmy niebezpiecznie blisko siebie.
Na chwile wstrzymałam oddech, a moje ciało jakby zdrętwiało. Byliśmy tak blisko. Nigdy nie byłam z nikim tak blisko, N I G D Y.
Przeniósł dłoń na mój policzek i potarł go kciukiem, po czym przeniósł się jeszcze bliżej. Doskonale czułam jego miętowo-słodki oddech na swoich ustach. Chłopak odgarnął moje włosy i przyłączył nasze czoła, a chwile po tym nosy, sprawiając ,że nasze usta były od siebie kilka centymetrów.
Wciągnęłam głęboko powietrze i wypuściłam je ustami. Justin uśmiechnął się i w końcu otworzył oczy, po to by za moment znów je zamknąć. Pochylił się nade mną i dotknął swoimi ustami moje. Zrobiło mi się przyjemnie gorąco, a do mojego brzucha wróciły motyle, które wariowały i skakały, sprawiając mi dziwnie przyjemne uczucie. Otworzyłam na chwile oczy, by ocenić mimikę twarzy Justina. Miał zamknięte oczy, a usta były wygięte w małym uśmiechu. Nawet po ciemku jego rysy były idealne i wyraźne. Ponownie zamknęłam oczy i delektowałam się smakiem ust chłopaka.
Justin nie posunął sie dalej, musnął tylko kilkokrotnie moje wargi i położył głowę na swoim starym miejscu.
Chłopak oblizał wargi i posłał mi kolejny zniewalający uśmiech, ukazując przy tym rzad swoich idealnie prostych i śnieżnobiałych . Poczułam pieczenie w policzkach, co oznaczało ,że się zarumieniłam.
-Dobranoc-mruknął, odsuwając się ode mnie.Zamknęłam oczy i ułożyłam dłoń obok mojej twarzy, Nie potrafiłam zasnąć, wierciłam się na szpitalnym łóżku. Wiem ,że Justinowi jest niewygodnie i to przeze mnie, ponieważ gdybym nie była w szpitalu, on by tu nie siedział.
W sali było słychać wyłacznie oddech Justina, skrzypienie łóżka i deszcz za oknem.
Tak.. deszcz w środku lata. Witajcie w Kanadzie.
Odsunęłam się, sprawdzając ręką czy jest jeszcze miejsce. Stwierdziłam ,że obok mnie może ktoś spokojnie się położyć. Nachyliłam się w stronę Justina i szturchnęłam go w ramie.
-Zbudź się-szepnęłam.
Chłopak otworzył leniwie oczy i wyciągnął w moim kierunku rękę, prawdopodobnie sprawdzając czy jestem obok i czy nic mi się nie dzieje. -Co się dzieje?-zapytał, ponownie kładąc głowę na poduszkę.
-chodź do mnie-poprosiłam, odsuwając się na brzeg łózka. On nie odpowiedział nic, nie wiedziałam co robić, więc po prostu skłamałam - boję się burzy.
Wstał i ściągnął buty, po czym wszedł do łóżka, sprawiając ,że z jednej strony poczułam się źle , a z drugiej nieziemsko dobrze.
Co jeśli Jezusowi to przeszkadza? Co jeśli robię źle- i ma mnie za grzesznice? Nie zniosę tego.
Justin przykrył nas kołdrą i szepnął - nie bój się burzy, jestem tutaj.
Zaśmiałam się pod nosem i zamknęłam, by w końcu móc spokojnie zasnąć.. u boku z Justinem.
Położył dłoń na moim biodrze i przysunął mnie bliżej, sprawiając ,że nasze ciała stykały się. Odruchowo wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaczerpnęłam jego powietrza.
Chłopak pocałował mnie w czoło i oplótł ramionami moje ciało. Zadrżałam, czując jego dotyk. Jak on na mnie działa.
Lubię go, przyznaję się bez bicia. Zdecydowanie jestem nim zauroczona .
*
Krótki- wiem.
Nudny- wiem.
Późno dodany- wiem.
Masa błędów- wiem.
Zawiodłam Was- Wiem i przepraszam, jestem tylko człowiekiem.
Nie miałam weny do tego rozdziału..
Mogę Was prosić o jedną rzecz? Piszcie w komentarzach co sadzicie o R O Z D Z I A L E.
To dla mnie bardzo ważne, komentarze typu "fajny rozdział", "Czekam na nn" "Fajnie piszesz"- nie satysfakcjonują mnie . Chciałabym ,żebyście ocenili zawartość rozdziału.
Co Wam się podoba i co nie. Możecie cytować, nie wiem.. co chcecie.
Czytając komentarze pod dangerem, czy innym blogu- zazdroszczę im ,że czytelnicy tak przeżywają tę historię. U mnie czegoś takie nie ma, a jak test to rzadko.
JEDNOCZEŚNIE CHCE PODZIĘKOWAĆ WAM, MOIM CZYTELNIKOM ,ŻE JESTEŚCIE I ZA KOMENTARZE POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM. Kocham Was, do Następnego.
Wasza @GrandMcBer