środa, 31 lipca 2013

Rozdział szesnasty.

 W progu domu zobaczyłam mężczyznę, który cholernie wyglądem przypominał Justina, ciemnowłosą kobietę, której oczy były koloru morza, oraz dwójkę małych dzieci; chłopca i dziewczynkę. Mala rzuciła sie na Justina, krzycząc ''Bieber, Bieber, Bieber''. Wziął ją na ręce i pocałował  w głowę, następnie postawił ją na ziemi i poczochrał blond włosy chłopca, sprawiając tym samym, ze się zaśmiał.
Po chwili dołączyła do nich Pattie, ściskając każdego po kolei. Ja zostałam na miejscu, nie chcąc niszczyć tak rodzinnej scenki. Kiedy usłyszałam kroki i towarzyszące im śmiechy, spuściłam głowę, by nie musieć łapać kontaktu wzrokowego. Wiedziałam, ze są już w kuchni, ale bałam się spojrzeć na któraś z tych osób, wiec udawałam, ze ich nie zauważyłam. Czułam się złe, ze tu jestem. Moje dłonie cholernie się spociły, wiec ja zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej.Poczułam czyjaś rękę na moich, która chwile potem okazała się należeć do Justina. Podniosłam głowę i odgarniając włosy, okazałam moją twarz. Przełknęłam głośno ślinę i wstałam z miejsca.
-uh, dzień dobry-podałam grzecznie każdemu rękę, a moje nogi trzęsły się niemiłosiernie.
-Justin, kto to jest?-zapytała dziewczynka, wskazując na mnie -to twoja zona?
Nerwowo zaśmiałam się pod nosem, a mój żołądek zrobił obrót w moim brzuchu.
-Tak jakby-odpowiedział Justin, przytulając moje plecy.
-Justin, ty masz dziewczynę?-zapytał jego tata, zakrywając dłonią usta, ale po chwili wybuchł śmiechem, a reszta mu zawtórowała. Zagryzłam wargę i spuściłam wzrok, wbijając oczy w moje kolana. I teraz doszło do mnie, ze jestem zle ubrana. Patrząc na Pattie, zauważymy czarna, ale dość elegancka sukienkę. Kobieta, która przyszła wraz z tata Justina, również była ubrana w sukienkę, która sięgała jej przed kolano. Była bardzo kobieca. Justin wdział na siebie czarne spodnie i koszule w kratę. Jego ojciec ubrany był podobnie. Dziewczynka miała na sobie różowa sukienkę, a chłopczyk kremowe spodnie i czarny sweterek, wyglądali elegancko, a pamiętajmy, ze to jeszcze dzieci. Ja natomiast miałam ubrane krótkie, czarne spodenki i szary, luźny sweter. Wyglądałam strasznie, zdecydowanie nie pod okazje, ale nikt mi nic nie powiedział. Sadziłam, ze to obiad jak każdy inny i nie muszę się na niego jakoś specjalnie stroić.
-mało śmieszne, tato-oburzył się Justin, łapiąc moja rękę.
-synu, od chyba 4 lat nie widziałem z tobą dziewczyny.-mówiłam mu to samo.-wtrąciła się Pattie.-dosyć-powiedział Justin.-bylem jaki bylem, ale teraz jestem z Noemi i możecie nacieszyć sie widokiem syna w stałym związku.Zmarszczyłam brwi i poprawiłam lewa ręką włosy.-Wiec Noemi-odezwał sie tata Justina, patrząc na mnie z uśmiechem przyklejonym do twarzy.-gdzie pracują twoi rodzice. W moim gardle powstała wielka gula, która za nic w świecie nie chciała zniknąć.-Jeremy-mruknęła cicho Pattie, sygnalizując mu tym samym, ze rozmowa zeszła na zły tor. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale po chwili zamknęłam je, wiedząc, ze to zbyt delikatny temat i prawdopodobnie nie dam rady odpowiedzieć na pytania dotyczące mojej rodziny. Poważnie, czuje się tu jak intruz i to co najmniej. Justin uścisnął moja rękę pod stołem i uśmiechnął sie delikatnie, dodając mi tym samym trochę otuchy.To jest taka scenka jak z filmu, gdzie któraś ze stron poznaje idealna rodzinę swojego partnera? Nie specjalnie mi sie to podoba, jesli mam byc z wami szczera.Przełknęłam głośno ślinę i wydaje się, ze zbyt głośno, bo miałam wrażenie, ze wszyscy się na spojrzeli. Moje oczy zaszły mglą, wiec trzeba było coś zrobić. Tak. Jest źle.Wstałam z miejsca i popatrzałam sie na Pattie, której twarz wyrażała zdziwienie i zmartwienie za razem. Potrzęsłam głowa, a jedna łza spłynęła po moim policzku. Ronie z siebie istną idiotkę. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnowałam i po prostu wybiegłam z pomieszczenia, ignorując pytania Justina. Otarłam spodem dłoni mój policzek, pełen słonych łez, które spływały aż do moich ust, w rezultacie czego byłam zmuszona do połknięcia ich. Skacząc co drugi schodek, znalazłam się na pietrze i pobiegłam prosto do mojego pokoju. Spieprzyłam to, a powinnam pokazać się z jak najlepszej strony, prawda? Co jeśli mnie nie polubią i pomyślą o mnie, ze jestem dziwna? Co jeśli zabronią Justinowi się ze mną spotkać? Chyba mogą, prawda? Nie wiem jak to działa, bo pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. W filmach to wygląda zupełnie inaczej. 
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Moja warga zaczęła drżeć, a ręce się pocić jeszcze bardziej. Uderzyłam pięścią w kolano i rzuciłam się na poduszkę, chowając w nią twarz. Usłyszałam hałas otwierających się drzwi i głos Justina, cicho szepczący moje imię. Nawet nie drgnęłam. Chłopak usiadł na moim łózko i pogłaskał moje ciemne włosy. Pociągnęłam niezdarnie nosem.
-co się stało, Noe?-zapytał, pochylając się ku mojemu bezwładnie lezącemu ciału.
-Skarbie. .
Podniosłam się na lewej ręce i spojrzałam na niego. Moja twarz prawdopodobnie nie wyrażała żadnych emocji.
-masz czerwone oczy-stwierdził, kładąc obydwie dłonie na moich policzkach.
-zrobiłam z siebie totalna idiotkę, Justin-krzyknęłam, wyrzucając ręce w górę. Moje oczy wręcz przykleiły się do sufitu -to jest pierwsze spotkanie z twoja rodzina-wycedziłam przez zaciśnięte zęby i ze zrezygnowaniem potrzaskam głową.
-moja mama zdecydowanie cie kocha, a ojciec jeszcze ma na to czas-posłał mi ciepły uśmiech, przyciągając moje ciało do swojego boku.
-Musisz wiedzieć, ze moja mama zawsze chciała dla mnie dziewczyny dokładnie takiej jak ty- zaczął.-nie wiem czy to dobrze, ze ci to mowie, ale przez kilka ostatnich lat właściwie nie miałem szacunku do dziewczyn. Zabierałem je tylko do łózka, a po seksie kazałem wypierdalać jak najdalej i nie przejmowałem sie, czy coś do mnie czują. Często płakały, ale częściej wracały ponownie i wchodziły mi do lozka po to by sie tylko zabawić. Oh, niektóre to prawdziwe kurwy bez szacunku do siebie, ale mnie się to podobało. Wszystkie były takie same. Zdziry z natapirowanymi blond w osami, mocnym makijażem i odsłoniętym biustem. Teraz wstydzę sie za siebie-dokończył swój monolog i pocałował mnie w powiekę.
Skrzywiłam się, nie specjalnie wiedząc co mam myśleć. Czy on zamierza zrobić to samo ze mną i co chciał osiągnąć, mówiąc mi to? Teraz zaczęłam zastanawiać się. .co kiedy będziemy się kochać? Czy. . Czekajcie, nie. Zero seksu do ślubu.
Zmieszana, schowałam twarz w jego ramieniu i westchnęłam cicho.
-Noemi-pogłaskał mnie po włosach -zrobimy to gdy będziesz gotowa. Ty wyznaczasz dokładny termin.
Odsunął się ode mnie, by  spojrzeć na moja twarz, która oblana była teraz rumieńcem, którego barwa równała się z kolorem dojrzałego pomidora.
-aw, seks jest ludzka rzeczą. Oddasz mi się kiedyś?-zapytał swoim zachrypniętym głosem, posyłając mi swój mistrzowski uśmiech, numer siedem. Zachłysnęłam się powietrzem i przekręciłam głowę, w rezultacie czego moja twarz schowana byla za moimi włosami, uniemożliwiając Justinowi patrzenie na moja twarz, która w tym momencie aż paliła się ze wstydu i zażenowania. To krepujący temat, w szczególności, ze nigdy nie myślałam o współżyciu seksualnym i przez cale moje życie byłam świecie przekonana, ze nie poczuje smaku miłości. Teraz przez słowo ''seks'' rozumiem coś wyjątkowego, co robi sie z ukochana osoba, a nie coś tak okropnego, jak dotykający cie twój własny ojciec, lub jakikolwiek inny mężczyzna w jego wieku. Morze Bóg nie ma nic przeciwko kochaniu sie przed ślubem, jeśli obydwie ze stron na serio tego chcą i przede wszystkim się kochają? Przecież to bóg ciągnie za linki w tym przedstawieniu, znanym również jako życie.
-obiecuje, ze to będzie idealne. Będziesz czuła się jak księżniczka, leżąc pode mną.
Zamknęłam oczy i zagryzłam wnętrze policzka, chcąc by to dziwne uczucie z mojego brzucha jak najszybciej zniknęło. Miedzy nami zastała cisza, która przerwał Justin, mówiąc
-Zejdźmy na dol.
Pokiwałam głowa w gore i w dol, informując Justina, ze zgadzam się z nim. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi, a następnie schodów. Kiedy weszliśmy do kuchni, zastaliśmy rozgadana rodzinę. Ich talerze były prawie pełne, co oznaczało jedno, a mianowicie, ze moja rozmowa z Justinem nie zajęła zbyt wiele czasu. Oczy wszystkich zwróciły się w stronę naszej dwójki, a ja znów poczułam pieczenie w okolicy moich policzków.
-Przepraszam-szepnęłam ledwo słyszalnie, siadając na swoje miejsce. Pattie posłała mi ciepły uśmiech, na co odetchnęłam z ulga, bo wcześniej martwiłam się, iż może być na mnie zła za moje szczeniackie zachowanie. Justin położył swoja prawa dłoń na moim kolanie, a lewa zabrał się za jedzenie swojego obiadu. W miejscu dotyku chłopaka, poczułam delikatne mrowienie, które sprawiało mi przyjemność. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyciągnęłam rękę, by wziąć do reki widelec i zacząć jeść.
Kiedy włożyłam do ust kolejny kawałek mięsa, mój telefon zadzwonił, wydobywając z siebie piosenkę Ariany Grande. Zignorowałam to, sadząc, ze niegrzecznie będzie odebrać w tym momencie. Po chwili mój telefon odezwał się ponownie, wiec wzięłam go do reki i wcześniej przepraszając wszystkich, gdy odchodziłam od stołu, udałam się do pokoju obok i odebrałam. Jak okazało się chwile potem, dzwoniła moja przyjaciółka- Darcy.

-Noe, dawno się nie odzywałaś, Noe-zawołała do słuchawki, a ja zaśmiałam się, słysząc zdrobnienie mojego imienia, ponieważ dotychczas nazywał mnie tak wyłącznie Justin.
-Wiem i przepraszam. Wiesz, ze gubię się w tym wszystkim-westchnęłam sama do siebie i przeczesałam ręką moje włosy.
-Musimy się w końcu spotkać-po drugiej stronie usłyszałam cichy chichot.
-Zgadzam się-mały uśmiech wkradł się na moja twarz.-ale teraz muszę uciekać.
Pożegnałyśmy się i wróciłam do rodziny Justina.
Usiadłam na swoim miejscu i posłałam każdemu ciepły uśmiech. Chce przekonać ich do siebie, nie jestem aż taka zła.
-Pomyśleliśmy z Pattie, ze zrobimy sobie jutro ognisko w lesie-powiedział z entuzjazmem tata Justina, podając córce serwetkę, po którą wyciągała swoja mala rączkę.
-Jak kiedyś-dodała mama, uśmiechając się delikatnie. Justin podskoczył na miejscu, niczym małe dziecko i powiedział
-czyli ja dzwonie do chłopaków.
Pattie mu przytaknęła i odezwała sie do mnie
-jeśli chcesz, ty również kogoś zaproś.
Od razu pomyślałam o Darcy.
Zdajecie sobie sprawę z tego, ze ona nic nie wie o tym, ze jestem z Justinem? Byłam zbyt zabiegana by jej to powiedzieć. Wiem, ze będzie na mnie zła i za razem szczęśliwa. Ona jest ciekawa osoba. Często ciężko za nią nadążyć, jeśli mam być szczera.
Pokiwałam głową na tak, by zasygnalizować Pattie, ze to właśnie to co zrobię. Kiedy skończyliśmy jeść obiad, pomogłam pozanosić naczynia do kuchni i przynieść deser. Mama Justina przygotowała sernik na zimno z owocami i galaretka truskawkowa. Wróciłam sie jeszcze po sok pomarańczowy i kawę z mlekiem dla taty Justina. Pomodliliśmy się ponownie, ponieważ wcześniej ja i Justin nie mieliśmy okazji przez rozmowę w moim pokoju.
Rozmawialiśmy zawzięcie przez czas posiłku i wydaje sie, ze otworzyłam się przed nimi.
-Noemi-usłyszałam melodyjny głos dziewczynki, która ciągnęła swoja mala raczka za mój sweterek. Stanęła dokładnie pomiędzy mną, a Justinem, który muszę zaznaczyć, wciąż rozmawiał ze znajomymi przez telefon, namawiając ich, by przyszli jutrzejszego dnia. Justin ma bardzo wielu przyjaciół.
-przyniosłam lalki, pobawisz się ze mną? -zapytała, robiąc wielkie oczy, sprawiając tym samym, ze się rozpływałam. Jej oczy przypominają oczy Justina. Złapała mnie za rękę i nawet nie czekając na moja odpowiedz, pociągnęła mnie w stronę salonu. Z małym uśmiechem przyklejonym do twarzy, podążyłam za mala. Nie miałam nic przeciw zabawie z tym małym aniołkiem, wręcz przeciwnie, ciesze się, że poprosiła o to właśnie mnie. Usiadłam na brązowym dywanie, wyścielającym podłogę obok kominka. Dziewczynka poszła w moje ślady, siadając w siadzie skrzyżnym i wyciągnęła z różowego plecaka z wizerunkiem Hannah Montana kilka zupełnie nagich lalek i sukienek. Wzięłam jedna z nich w pięknych, długich włosach. Przyjrzałam się jej plastikowemu, ale za razem idealnemu ciału. Przykre, ze lalki czy manekiny sa tak perfekcyjne. Dobrze tylko, że dzieciaki nie rozumieją rożnego typu podziału na grube i chude, oraz ładne i brzydkie dzieci. Dobrze, bo mogły nabawić się niezłej depresji. Poważnie nie wiem co oni chcą osiągnąć, robiąc takie zabawki. Dzieciaki wkrótce zaczną interesować się swoim ciałem i dojdą do wniosku, ze różnią się od tych, które posiadają lalki myślicie, ze dlaczego niszczyłam wszystkie moje lalki?

Sięgnęłam po piękna, strojną, fioletową sukienkę i ubrałam ją lalce. Siostra Justina zrobiła to samo, wdziewając swojej lalce o blond kolorze włosów, różową sukienkę. Uśmiechnęła się szczerze, zamykając przy tym na moment oczy i pokazując wszystkie mleczne zęby. Fakt, że wiele wypadło jej wcześniej, sprawiał, ze wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłyśmy się bawić.  Wkrótce do pokoju przyszedł Jaxon, by pobawić się swoimi samochodzikami, a zaraz za nim Justin. Podszedł do nas, śmiejąc się z tego jak bardzo zaangażowane byłyśmy, udając, ze jesteśmy przyjaciółkami i właśnie idziemy na bal, by poznać księcia. Chłopak usiadł okrakiem za mną i pocałował mnie w policzek, po czym poczochrał włosy Jazmyn. Dziewczynka zaśmiała się i podała mu jedna z lalek, oraz sukienkę. Wziął ja, podnosząc lewa brew do góry.
  Wystawiłam język, a on przycisnął mnie bardziej do siebie. Odchyliłam głowę delikatnie do tylu, by moc oprzeć ja o ramie mojego chłopaka. Dokładnie słyszałam bicie jego serca i oddech, gładko wychodzący z jego gardła i uderzający w moje lewe ucho. Ubrał lalkę i i postawił ja na ziemi, jak gdyby stała i zmienił swój głos na bardziej piskliwy. Bawiliśmy się tak z dobra godzinę. Śmiałam się z Justina, który uporczywie starał się zachowywać jak dziewczyna i piszczeć z byle powodu.
-Będziecie mieli dzidziusia?-zapytała Jazy, odkładając swoja lalkę na dywan.
  Zachichotałam pod nosem i ukryłam swoja twarz, w kolanach, które przyciągnęłam pod brodę. Wiem, ze zachowuje się jak małe dziecko, ale nic na to nie poradzę, bo taka jestem. Mam czasem wrażenie, ze stanęłam na jakimś etapie rozwoju.
-kiedyś na pewno tak.
  Wyprostowałam nogi i zagryzłam wnętrze policzka, czując jak ekscytacja tworząca się we mnie, wzrasta. On chce mieć ze mną dzieci.
  Splótł dłonie na moim brzuchu i pocałował moje włosy. Położyłam rękę na jego udzie, ale słowo daje, ze przypadkiem, sprawiając, ze z jego ust wydal się cichy jęk. Natychmiast zabrałam dłoń z jego ciała i przycisnęłam ja do swojej klatki piersiowej, by nie zrobić tego ponownie. Przełknęłam ślinę i schowałam twarz za włosami. Dziewczynka wstała i poszła do swojego brata, by pobawić się z nim autkami.
-Będziemy mieć dzieci, prawda? -chrapliwy głos Justina odbił się od moich bębenków i sprawił, ze na moim ciele stworzyła się gęsia skorka, którą wygładził Justin, pocierając o moje nagie udo i ramiona.
-Prawda?-powtórzył swoje pytanie, odwracając się do mnie i kładąc mnie na ziemi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam wyłącznie dwójkę dzieci, bawiących się w rogu pokoju i nie zwracających uwagi na nikogo i nic poza zabawkami i sobą na wzajem. Odepchnęłam lekko Justina, panikując. Mój oddech przyspieszył. Co jeśli teraz wejdzie ktoś z rodziny Justina i zastanie nas w tak niejedno znacznej sytuacji? Co jeśli pomyśli sobie o mnie coś okropnego?
  Ciężar chłopaka nie przeszkadzał mi, ponieważ ważył na serio niewiele, ale martwiłam się o to jak może zostać odebrana ta bliskość przez innych. Justin musnął swoimi ustami moje i zszedł ze mnie, podjąć mi potem rękę, bym i ja mogla wstać i wrócić razem z nim do kuchni, gdzie wszyscy nadal rozmawiali.
***
-Tak, weź namiot. Myślę, że się przyda-mówiłam do mojej przyjaciółki, która była teraz po drugiej stronie słuchawki i wypytywała się mnie o to co ma wziąć, by mieć pewność, ze niczego nie zapomnieć.
  Wracającdo mojej przyjaciółki. . Powiedziałam jej wczoraj wszystko przez telefon, gdy Justin juz spal, by nie zwlekac z tym zbyt dlugo. Nie byla zla. Zrozumiala mnie i uspokajala, gdy goraczkowo tlumaczylam sie jej z wszystkiego. Serio nie chcialam, by byla na mnie zla, ale dzieki bogu Darcy jest cudowna. Opowiedziałam jej również o całym "incydencie" z moim ojcem.
-No okay-westchnęła i mogę domyśleć się, ze właśnie zagryzła wargę, nerwowo rozglądając się po pokoju z zamiarem znalezienia czegoś, co ewentualnie mogło być rzeczą zapomnianą przez nią, a niezbędna. -czyli mam przyjechać o 18?-zapytała po raz kolejny.
-yep -odpowiedziałam, dając nacisk na ostatnia literę słowa.
-a czy Dave-urwała na chwile, a miedzy nami zapanowała cisza, ponieważ ja czekałam aż dokończy zdanie, a ona prawdopodobnie nie miała odwagi się odezwać. Po chwili w końcu coś powiedziała.
-Czy Dave tez będzie?
  Zaśmiałam sie pod nosem i w tym momencie do pokoju wszedł Justin, ciągnąc za sobą namiot.
-Będzie-odpowiedziałam na jej pytanie, powodując u niej cichy pisk szczęścia. Pokręciłam głową i zaśmiałam sie.  Justin położył na łóżku namiot,który miał wcześniej w ręce i przytulił mnie od tylu.
-To do 18-pozegnalam się i rozłączyłam, odwracając się do Justina. Pocałowałam go w policzek, sprawiając, ze na jego ustach pojawił sie delikatny uśmiech, który odwzajemniłam.
-Długo namawiałem mamę, ale w końcu się zgodziła, byśmy spali w jednym namiocie. Tylko musisz obiecać, ze będziesz grzeczna tej nocy-zamruczał do mojego ucha, a ja odepchnęłam go, patrząc na niego znacząco i podnosząc brew.
-Żartujesz sobie?
On tylko uśmiechnął się cwanie i pocałował moje ucho.
  Zerknęłam na jasno-różowy zegar i okazało sie, ze jest już godzina szesnasta. Przeczesałam palcami włosy i poszłam do łazienki, a Justin poszedł za mną.
-huh?
  Chłopak wzruszył ramionami i wszedł ze mną do pomieszczenia. Ignorując jego postać stojącą za mną, schyliłam się do zlewu, by opłukać twarz. Justin tylko stal i czekał i w sumie nie wiem co chciał tym osiągnąć. Sięgnęłam po niebieski ręcznik i przetarłam nim twarz, katem oka patrząc na lustro, w którym odbijał sie Justin. Stal, oparty o łazienkową szafkę, koloru jasno-niebieskiego i przyglądał się moim ruchom, wiec zesztywniałam, czując stres. Teraz prawdopodobnie się potknę i sprawie, ze Justin będzie sie śmiał, z tego jak wielka gafę popełniłam. Język chłopaka przebiegł po jego ustach,w kształcie serca i został w kąciku ust. Chwile potem zagryzł wargę i położył trzy palce na swojej szczęce. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam sie do niego tyłem, dając mu lepszy widok na mój tyłek i biodra.
-Jesteś bardzo seksowna-zamruczał, na co cicho westchnęłam.-szkoda, ze tego nie dostrzegasz, Noe
-Możesz przestać?-syknęłam, gwałtownie odwracając sie do niego przodem.-nie jestem.
-jesteś głupia-powiedział, zbijając mnie z tropu i powodując, ze moje brwi złączyły sie w jedna. Obdarzyłam go pytajacym spojrzeniem i po prostu czekalam.
-Jestes glupia, bo nie wierzysz w moje pieprzone slowa. Jestes piekna i seksowna, udowodnic?-zapytal.
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo złapał za końce mojej fioletowej koszulki i podciągnął ja do góry,a następnie ściągnął ja przez głowę, w rezultacie czego miałam na sobie tylko czarny biustonosz i czarne, krótkie spodenki. Zakryłam swoje górne partie ciała swoimi rekami i zalałam się rumieńcem. Justin w tym momencie mógł dostrzec mój gruby brzuch i pol-nagie piersi. Chłopak złapał moje nadgarstki i odciągnął moje ręce od zakrywania ciała. Położył swoje dłonie na moich plecach i przyciągnął mnie do siebie. Złożył krotki, ale słodki pocałunek na moich wargach. Jęknęłam w jego usta, czując jak zjeżdża na mój tyłek i szczypie mój pośladek. Przełknęłam ślinę i odważyłam się na pocałowanie Justina w szyje. Spodobało mu się, bo zamruczał prosto w moje ucho. Jego ręce powędrowały na mój brzuch, wiec zadrżałam, a w kącikach moich ust pojawiły się łzy, wiedząc, ze Justin właśnie dotyka mojego okropnego brzucha i czuje każdą moja fałdkę. Przezroczysta kropelka spłynęła aż do naszych złączonych ust, wiec obydwoje poczuliśmy smak słonych łez. Odsunął się ode mnie i popatrzał się na moja twarz, która zrobiła się blada i mokra od łez. Otarł kciukiem łzy i odwrócił mnie, wiec stałam tyłem do niego i miałam dokładny widok na nasze odbicie w lustrze. Odwróciłam wzrok, bo nie chciałam patrzeć na swoje ciało. Dwa palce Jaya usadowiły się na mojej brodzie i pociągnęły moja głowę w stronę lustra, bym spojrzała w lustro.
-Popatrz na siebie-zaczął Justin, obejmując mnie od tylu.-popatrz na nas, proszę. Razem jesteśmy tacy idealni. Ty jesteś taka idealna.
Przycisnął swoją miednice do moich pośladków i lewą rękę położył na mojej piersi. Na serio mi to nie przeszkadza, a wręcz podoba. Boże, co się ze mną stało i dlaczego pozwalasz mi na takie zachowanie? 
                                                                               *

Tak bardzo was przepraszam ! Wiem ,że szmat czasu nie dodawałam rozdziału, ale na serio nie mogłam sobie poradzić. Nad rozdziałem szesnastym męczyłam się strasznie, jak jeszcze nad żadnym innym, tak myślę. Mam nadzieje, że będziecie tak dobrzy i wybaczycie mi tak długą nieobecność.
Niby są wakacje, ale ciągle siedzę na siłowni, latam po zlotach i maratonach zumby (swoją drogą zobaczcie. To ostatni na którym byłam--><<klik>> . Było serio świetnie ! hahha).
Od razu chcę Wam podziękować za prawie 60 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Na serio nie macie pojęcia jak bardzo cieszy mnie taka ilość komentarzy, widzę ,że mam dla kogo pisać <3
Mój blog ma prawie 53000 wyświetleń, prawie 60 obserwatorów i prawie 600 opublikowanych komentarzy, oraz 16 rozdziałów. Jestem z nas dumna !
Chcę zaprosić Was na opowiadanie o Jelenie "Love Will Remember"---> <<klik>>,
oraz na tłumaczenie, które sama czytam i serio uwielbiam (mogę chyba powiedzieć ,że to moje ulubione). To coś dla osób, które znudziły się wszystkimi podróbkami Dangera :)"Meet Bryony" --> <<klik>>.
Jeśli macie jakies pytanie do mnie, to zapraszam na
[ask], [fb], [tt] i na gg--> 36791186

Jeśli ktoś chciałby stworzyć konta na Twitterze Noemi i Justina, zapraszam. Piszcie do mnie.  Potrzebuję 2 osób x
pamiętajcie, że to od was zależy jak szybko będzie rozdział :) 40 komentarzy- biorę się na kolejny :)

Kocham Was, @GrandMcBer